Bez tytułu
„Postać i życie Piotra Marka to dla Andrzeja „Pudla” Bieniasza prawie religia...
„Postać i życie Piotra Marka to dla Andrzeja „Pudla” Bieniasza prawie religia...
W kalendarzu wiosna, nareszcie cieplej! A po czym można poznać wiosnę na drogach? Ano pojawiły się kolejki przy punktach wymiany opon, rowery masowo wyjechały w teren, no i wszędzie słychać motocykle. Każdy dumny posiadacz jednośladu, w tym piszący te słowa, pucuje i czyści swojego „sprzęta”. Pojawiają się koledzy chcący pożyczyć prostownik, by podładować akumulator, słowem wiosna.
Obiecałem relację z pierwszego od lat w Toruniu, spotkania Klubu Dyskusyjnego. Takiego jak kiedyś, gdzie ludzie siadali naprzeciw siebie i dyskutowali. Ostro, emocjonalnie, ale jednak twarzą w twarz, a nie poprzez Facebooka czy czat.
Wiosna ma różne oblicza. W Hard Rock Pubie Pamela – bluesowe. Cykl koncertów, prezentujących cenionych bluesmanów z różnych zakątków świata, wniósł spore ożywienie wśród toruńskiej publiczności. Z rozmysłem nie użyłem jednak słowa gwiazdy...
Nasz felietonista Jarek Jaworski zaprasza na cykl spotkań klubu dyskusyjnego. Co w tym niecodziennego? Niestety niezwykłe dla dzisiejszych czasów jest to, że ludzie chcą rozmawiać. I że nie boją się stanąć twarzą w twarz. Bo przecież w sieci jest nam tak wygodnie.
Lata temu nieodżałowany mistrz Bareja stworzył postać prezesa klubu sportowego „Tęcza” Ryszarda Ochódzkiego. W filmie „Miś” i „Rozmowy kontrolowane” ukazywał i wyśmiewał absurdy tamtych czasów, a słynne śpiewanie do szafy „łubu dubu, łubu dubu…” znają chyba wszyscy Polacy.
Dla każdego z nas Holandia kojarzy się z czymś innym. Jedni oczyma wyobraźni widzą poldery pełne wiatraków. To chyba najsłynniejszy symbol tego państwa i nawet dzieci kojarzą ten kraj właśnie z wiatrakami.
Myślałem już kilkukrotnie, że doszliśmy do ściany w budowaniu absurdów. Oddanie publicznej, państwowej firmy Energa pod opiekę Opatrzności Bożej wykonane przez zarząd firmy, wydawało się być stukaniem w dno. Ale dno pogłębił Tauron, robiąc to samo. Opatrzność Bożą szanuję, pobożności na pokaz już nie.
Tymczasem ostatnimi dniami dno opadło ponownie.
Za każdym razem, kiedy ktoś pyta mnie co studiuję i odpowiadam „japonistykę”, to spotykam się z podobnymi rekcjami. Mieszanka podziwu, respektu i dystansu na twarzy rozmówcy oraz seria pytań „to ty piszesz tymi krzakami?”, „a chiński i japoński to prawie to samo, prawda?”, „a co ty będziesz po tym robić?!”.