Holenderski fenomen
Dla każdego z nas Holandia kojarzy się z czymś innym. Jedni oczyma wyobraźni widzą poldery pełne wiatraków. To chyba najsłynniejszy symbol tego państwa i nawet dzieci kojarzą ten kraj właśnie z wiatrakami.
Panie zapewne marzą o polach pełnych tulipanów, które Holandię określają najbarwniej. Dla mnie zakochanego w wodzie to kraina niekończących się kanałów i mostków, pełna barek, stateczków i łodzi. Ot, każdemu zapada w wyobraźni coś innego. Jednak od kilkunastu dni Holandia stała się jeszcze jednym symbolem. Symbolem mądrości i odpowiedzialności swoich obywateli. Nic, tylko zazdrościć i podziwiać. Za co? Ano, za zaangażowanie w ostatnie wybory. Z jakichś archaicznych powodów Holendrzy wybierali swój parlament we środę. W normalny dzień pracy, szkoły i studiów. Szok - nie? Znając naszą polską aktywność, gdyby u nas wybory były we środę, zagłosowałoby może z 15-20% ludzi… Wiadomo, Polacy zawsze zarobieni, studiują w innych miastach, trzy etaty, pięć prac, komu chciałoby się pójść i postać kwadrans po wyborczą kartę i jeszcze postawić krzyżyk. Skoro w niedzielę przychodzi nas głosować 45%. A tymczasem Holendrzy poszli głosować niemal w komplecie. Frekwencja wyniosła prawie 85%!!! W środę!!! Zwyciężyła demokracja, zaś frekwencja budzi podziw przeogromny. Prawie 17 milionów Holendrów postanowiło zadecydować, kto i jak będzie rządził ich krajem. Nie wybrało kanapy lub telewizora i tak cholernie polskiego narzekania, tylko zagłosowało. To się nazywa społeczeństwo obywatelskie, to prawdziwa odpowiedzialność za kraj. Uczmy się od mądrych Holendrów, że tylko od nas zależy nasz los. Bo Polska to także nasz “wielki zbiorowy Obowiązek”. Gdyby nas było przy urnach ponad 80%, kto wie, być może byłoby dziś w Polsce zupełnie inaczej. Skąd ten świetny wynik? Może dlatego, że w językach germańskich Holandia znaczy Leśny Kraj. To by tłumaczyło wiele, bo obecnie w Polsce, gdzie wycięto w dwa miesiące prawie dwa miliony drzew, lasy się jedynie wycina...