Radość przez łzy...
Już kilka razy w swoich felietonach pisałem o Szosie Chełmińskiej. Pewnie dlatego, że od urodzenia mieszkam na Wrzosach i jest to dla mnie najważniejsza ulica w życiu. To nią jeździłem „dziesiątką” i tramwajem „trójką” do szkoły, na trening, do miasta.