Uchem w Prezesa

Miliony odsłon serialu internetowego „Ucho Prezesa” pokazują, że autorzy trafili w dziesiątkę z tą znakomitą satyrą na obecny rząd. Kabaret Moralnego Niepokoju wykreował przy okazji najlepsze od 25 lat wcielenie gatunku „kabaret polityczny” w Polsce.

Robert Górski w roli Prezesa PiS sięga po arcymistrzowstwo i robi to w najtrudniejszy dla aktora sposób – wygrywa minimalizując środki ekspresji. Polski kabaret ostatnich lat pędził w inną stronę. Głupawych tekstów rzucanych ze sceny przez stylizujących się na półidiotów facetów, udających Marylki lub Bóg-wie-kogo.
Moralny Niepokój poszedł wbrew temu trendowi. Zamknięci w gabinecie z sekretariatem włodarze IV RP okazują się w oczach KMN, grupą – nazwijmy to delikatnie – specyficznych osobowości. Genialnie sparodiowany minister Macierewicz z nieodłącznym „Misiem”, czy przezabawny technokrata minister Morawiecki. Ale są też dwie role, które powinny wywoływać w ich pierwowzorach przygnębienie. To oczywiście parodia prezydenta RP, Andrzeja Dudy, który w „Uchu Prezesa” jak uczniak, trzymany jest w sekretariacie i nigdy nie jest wpuszczany za drzwi Prezesa. No i najbardziej bolesna dla „wzorca” - przybocznego ultra-lizusa, Mariusza. To karykatura Mariusza Błaszczaka, Ministra Spraw Wewnętrznych.
Nie znam osobiście ludzi, na których wzorowali się kabareciarze. To w końcu elita władzy w Polsce i być może ich parodie są krzywdzące. Na pewno warto jednak oglądać „Ucho Prezesa” i dobrze, że powstało, bo każda władza powinna mieć swoje „krzywe zwierciadło”.
I na koniec spostrzeżenie najważniejsze. W „Uchu” są tylko dwie pozytywne postaci, wobec których pojawia się sympatia widza. To sekretarka Pani Basia i… właściciel „ucha” – sam Prezes. Ciekawe.

Jarosław

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.