Nowy dyrektor chce podnieść rangę CSW. Jak?
Rozmawiamy z
Wacławem Kuczmą, nowym dyrektorem Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu
– Chciałbym, żeby Centrum Sztuki Współczesnej stało się jedną z najważniejszych, prezentujących sztukę instytucji nie tylko w Polsce, ale również w Europie – mówi nowy dyrektor CSW Wacław Kuczma, a wcześniej wieloletni dyrektor Galerii Miejskiej BWA w Bydgoszczy.
W jakim kierunku będzie zmierzać CSW? Jakie ma Pan plany?
-Program na 2016 rok niewiele się zmieni, ponieważ został zatwierdzony, zanim objąłem stanowisko. Natomiast zależy mi, żeby jedno nowe ważne wydarzenie odbyło się pod koniec roku, a drugie międzynarodowe – latem, w ramach festiwalu światła Skyway. Szczegółów nie mogę zdradzić, bo trudno mówić o czymś, co na razie istnieje jedynie w sferze życzeń. Chciałbym, żeby w CSW wystawy, realizacje performatywne, repertuar kina, edukacja – warsztaty, biblioteka – wszystko to tworzyło bardziej spójną, kompatybilną całość. Bo sztuka to wzajemne oddziaływanie i przenikanie się tych elementów.
Odbiór sztuki, nie tylko współczesnej, jest dla nas trudny, między innymi dlatego, że brakuje edukacji w tym kierunku. Jak zatem poszerzyć grono odbiorców?
-To prawda, w szkołach nie nabywamy praktycznie wcale wiedzy i umiejętności odbioru sztuki. Sztuką współczesną jest dziś wszystko, ale nie wszystko jest sztuką dobrą. Na przykład wielu artystów epatuje nagością w swojej twórczości, a ona tymczasem nie niesie żadnej głębszej treści, niczemu nie służy. Miała sens, ale w latach 60. czy 70., kiedy zmieniała się przestrzeń kulturowa, dochodziło do zmian społeczno-obyczajowych.
Zależy mi na tym, żeby w CSW pojawiała się nie tylko sztuka postkonceptualna, nieraz bardzo trudna i przez to często zniechęcająca odbiorców, ale żeby prezentowane były bardziej tradycyjne formy, choć oczywiście współczesne, bardziej przystępne dla widzów, na dobrym poziomie, tworzone przez artystów rangi europejskiej i światowej. Co nie znaczy oczywiście, że w kraju mamy gorszych twórców. Sztuka dociera do naszych emocji poprzez różne środki wyrazu, należy je umiejętnie wykorzystać. Chciałbym także łączyć wystawy wybitnych polskich artystów z artystami rangi światowej. Warto pokazać, że pewne idee rodziły się w naszym kraju niezależnie od światowych pomysłów. Były w przeszłości sytuacje, kiedy na przykład jeden z niemieckich artystów Georg Baselitz w latach 50., kiedy w Niemczech nadal dominował socrealizm, poznawał sztukę współczesną z… polskich pism! Niestety, z wielu nam współczesnych artystów zrobiono celebrytów, z drugiej strony – o wielu dobrych twórcach, na przykład Krzysztofie Skarbku, niewiele się mówi. Dlatego chciałbym poszerzyć ofertę w CSW.
Trafione wystawy, projekty w Znakach Czasu…
-Nie uczestniczyłem osobiście we wszystkich festiwalach i projektach Centrum, ale na przykład bardzo trafiona była wystawa szalenie interesującego twórcy Jarosława Kozłowskiego, Jana Berdyszka – to przykład sztuki wymagającej. Teraz mamy łatwiejszą w odbiorze, ale bardzo dobrą wystawę Briana Adamsa, towarzyszącą Camerimage 2015. Z relacji wiem, że festiwal muzyki awangardowej CoCart to dobra inicjatywa mająca wielu miłośników. Mogę również powiedzieć, że bardzo dobrą opinią cieszy się dział edukacji CSW. Sporo osób uczestniczy w warsztatach. Ale na przykład kino widziałbym z niszowymi filmami, których nie mielibyśmy okazji zobaczyć w dużych kinach. To na pewno przyciągnęłoby widzów.
Jaki potencjał drzemie w Toruniu?
-Toruń ma swoją formułę – miasta z bogatą historią. W sferze kultury zarówno w Toruniu, jak i Bydgoszczy, sporo się dzieje. Te dwa ośrodki stanowią kulturalny trzon województwa. Chciałbym, żeby jednym z celów turystycznych w Toruniu stało się także Centrum Sztuki Współczesnej, żeby odwiedzali je ludzie z całego świata.
Będzie Pan współpracował z organizatorem Camerimage Markiem Żydowiczem.
-Tak, będzie kuratorem programowym CSW. Przez pięć lat współpracowaliśmy w Bydgoszczy w ramach imprez towarzyszących Camerimage. Ma ogromne doświadczenie organizacyjne, umie to robić. Jednym z pomysłów są spotkania z reżyserami oraz warsztaty filmowe dla studentów. Zakładam, że ta współpraca przyniesie wiele korzyści dla regionu i odniesiemy niestandardowy sukces. Uważam, że należy mierzyć wysoko, a jak daleko dolecimy – czas pokaże.
Jak wyobraża Pan sobie CSW za rok?
-Na razie mam trochę pracy administracyjnej, trzeba rozwiązać między innymi problemy związane z infrastrukturą, niedogodności techniczne pomieszczeń biurowych. 14 lat temu, kiedy zacząłem pracę w bydgoskim bwa, chciałem otworzyć galerię na twórców międzynarodowych i to się w dużym stopniu udało. A życzenie dotyczące CSW – żeby do końca roku funkcjonowało tak, jak powinno. Pracuje tu wielu ciekawych ludzi z dobrymi pomysłami. Do pół roku będę wiedział więcej o programie na kolejne miesiące. Plany są, ale wiele zależy od finansów. Będziemy szukać sponsorów, choć wiem, że w regionie niełatwo ich pozyskać. Ale zdecydowałem się na tę pracę i nie żałuję.
Rozmawiała
Hanna Wojtkowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.