Jordanki już grają
Ciekawość torunian przyciąga nie tylko nietypowa bryła budynku, ale i możliwości techniczne nowej sali. Na imprezy inaugurujące biletów już nie ma, ale można kupić wejściówki na wydarzenia po Nowym Roku. Pierwszy duży sprawdzian już w ten weekend, kiedy odbędą się Art Prog Festival Toruń oraz LuxFest.
Rozmowa z
Grzegorzem Grabowskim
prezesem Centrum Kulturalno-Rozrywkowego „Jordanki”
Dotychczas spotykaliśmy się w biurze w Urzędzie Miasta. Zresztą z widokiem na Jordanki. Dziś rozmawiamy już na miejscu. Centrum rozpoczyna swoją działalność. Są emocje?
-Centrum na Jordankach zajmuje się już cztery lata, ostatnie dwa i pół roku to budowa obiektu. Ciągle jestem w wirze tworzenia. Mimo, że za nami dni otwarte, pierwsze próby i testy, to czeka nas jeszcze dużo pracy. Jest to obiekt nietypowy nie tylko pod względem architektonicznym, ale także jeżeli chodzi o wyposażenie i zarządzanie. Tego nie da się nauczyć w kilka dni. Pracujemy już w pełnym zespole, szczególnie licznym jeśli chodzi o sprawy techniczne. Od kilku miesięcy uczymy się i poznajemy możliwości sali. Wszystko po to, by jak najlepiej przeprowadzić zaplanowane wydarzenia, te pierwsze odbędą się już w ten weekend.
To właśnie strona techniczna jest największym wyzwaniem?
-Myślę, że tak. Jest to obiekt wielofunkcyjny, dlatego musimy być przygotowani właściwie na każde wyzwanie. Sami, jako spółka nie jesteśmy organizatorem wydarzeń. Musimy sprostać oczekiwaniom organizatorów zewnętrznych- jeśli chodzi o wielkość, czy układ sali, oświetlenie i nagłośnienie tych wydarzeń. Które zresztą będą miały bardzo różnych charakter, jak i skalę.
Od samego początku były też głosy, że kolejna sala koncertowa w Toruniu nie jest potrzebna. Niektórzy twierdzą, że „zabierzecie” duże wydarzenia innym miejscom.
- Centrum na Jordankach to zupełnie inna skala. Nie powiedziałbym, że jesteśmy konkurencją dla innych tego typu miejsc w Toruniu. Każdy obiekt ma swoją specyfikę i założenia. My zapewnimy optymalne warunki dla dużych wydarzeń, takich które do tej pory w Toruniu odbywać się nie mogły. Naszym zadaniem jest przyciągnięcie jak największej liczby odbiorców. Jeżeli rynek toruński jest ograniczony, bo ma określoną liczbę mieszkańców, naszym zadaniem jest pozyskanie odbiorcy poza Toruniem- w województwie, Polsce, ale także za granicą. Już w tym momencie mamy wydarzenia zakontraktowane na 2017 rok. Na przyszły rok mamy już około trzystu rezerwacji. Są to wydarzenia muzyczne, teatralne, kabaretowe, konferencyjne, targowe.
Rozumiem zatem, że ceny wynajmu sali zaporowe nie są?
-Jesteśmy spółką miejską, mamy do spełnienia misje, która polega na upowszechnianiu kultury. W związku z tym niedobrze byłoby, gdybyśmy zaproponowali ceny zaporowe i imprez na Jordankach byłoby mało. Z drugiej strony sala generuje koszty, technika którą dysponujemy również wymaga niemałych nakładów w związku z eksploatacją. Dlatego trzeba to racjonalnie wyśrodkować. Musimy oczekiwać zwrotów poniesionych kosztów i minimalnego zysku. Ceny są porównywalne z innymi obiektami.
Ale głównym gospodarzem obiektu będzie Toruńska Orkiestra Symfoniczna, która też jest już po przeprowadzce z Dworu Artusa.
-To prawda i warto dodać, że około dwudziestu procent zdarzeń w ramach naszej działalności to imprezy przygotowane przez orkiestrę. Pierwsze próby były dla nas dużym wydarzeniem, sam się temu przyglądałem. Po to budowano ten obiekt, żeby muzycy tam grali, żeby wypełniło go życie. To zwieńczenie całej inwestycji. Muzycy chyba jeszcze nie przyzwyczaili się do powierzchni, jaką dysponują, ale na pewno doceniają plusy przeprowadzki. Po próbach, późnym wieczorem spotkałem puzonistę, który był szczęśliwy że teraz o każdej porze może przyjść i ćwiczyć.
Czyli teraz pozostaje nam czekać na kolejne wydarzenia. Jesteście już po dniach otwartych i tuż przed pierwszymi wydarzeniami koncertowymi.
Zainteresowanie jest ogromne. Nie wiem czy koncertami, czy samą salą?
-Wejściówki na te wydarzenia były darmowe. Wydawaliśmy bilety na pięć wydarzeń jednocześnie. Część osób faktycznie nie do końca interesowała się tym, na co idzie, byle dostać się na któreś z wydarzeń. Według mnie występuje pewna zależność podczas wyboru imprez, nie tylko bezpłatnych, ale i tych na które bilety trzeba było już kupić. Pięćdziesiąt procent to zainteresowanie konkretnym artystą, pięćdziesiąt procent to zainteresowanie salą. Oczywiście obserwuje sprzedaż biletów. Zdarza się, że koncert nie ma zainteresowania. Gdy kończą się bilety na wcześniejsze wydarzenia, nagle bilety zaczynają się sprzedawać.
Jeżeli nie udało nam się zdobyć, czy kupić biletu na któreś z wydarzeń inaugurujących, kiedy możemy liczyć na kolejną szansę?
-W styczniu jest jeszcze pula biletów na koncert Ani Wyszkoni, w lutym są jeszcze miejsca na Raz Dwa Trzy oraz kilkadziesiąt biletów koncert Richarda Bona.
Rozm. Żaneta Lipińska-Patalon
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.