Torunianin podbija telewizyjne "Mam Talent"
fot. Mateusz Patalon

Torunianin podbija telewizyjne "Mam Talent"


Kamil Czeszel pochodzi z Torunia, ma 24 lata i jego pasją od dziecka jest śpiew. „Jednego Serca” Czesława Niemena oraz „Sen o Victorii” zespołu Dżem zaśpiewał w programie „Mam talent”

Kiedy odkryłeś, że masz talent?
-Mój talent muzyczny ujawnił się pierwszy raz w szkole podstawowej nr.23 w Toruniu, gdzie występowałem na różnych akademiach i występach szkolnych. Będąc w gimnazjum nr.16 w Toruniu, moim głosem zajęła się nauczycielka od muzyki pani Anna Mikołajczyk, która znakomicie przygotowała mnie do festiwalu Zaczarowanej Piosenki- Anny Dymnej i to dzięki niej Rozwinąłem skrzydła i zacząłem dalej kształcić swój głos.

Przed Tobą Wielki Finał programu „Mam Talent”. Skąd pomysł na ten program?
-Pomysł ten to przede wszystkim pomysł mojej nauczycielki od wokalu pani Ady Olędzkiej, ponieważ to ona zmobilizowała mnie do, abym w końcu się gdzieś pokazał np. w jakimś talent show. Przy okazji chciałem podziękować.

Pamiętam, że bardzo duże wrażenie wywołałeś podczas pierwszego występu, śpiewając Czesława Niemena „Dziwny jest ten świat”. Wiele osób się mierzy się z tym artystą, ale nie wygrywa…
-Z tym wykonawcami różnie bywa, ponieważ jest to spora poprzeczka i trzeba naprawdę się wykazać aby zostać zauważonym. Ja jednak nie odczuwałem presji, że musi się udać. Po prostu wyszło fajnie i bardzo się z tego cieszę. Zdecydowałem się na tego wokalistę, ponieważ jest on moim guru. Trochę się na nim wzoruje.

W takich programach ważnym ogniwem są jurorzy…
-Oczywiście była trema, zawsze jest przy takich występach i albo się z nią przegra albo wygra. Mimo, że na scenę człowiek wychodzi najbardziej wyluzowany, to trema jest zawsze w wewnątrz. Najbardziej zależało mi na opinii Agnieszki Chylińskiej, z która najbardziej się liczę.

Miałeś okazję wystąpić w castingach i w programie „na żywo”. Stanowi to dla Ciebie jakąś różnice?
-To są zupełnie inne rzeczy. Jeżeli chodzi o programy „na żywo”, to jest zupełnie inna otoczka, jest dużo ludzi, publiczność, dźwiękowcy, oświetleniowcy i publiczność przede wszystkim.

A jak wyglądały castingi?
-Pierwszy casting odbył się w Bydgoszczy i miałem numerek 3089. Potem dostałem się na casting do Gdańska, na którym obecni byli jurorzy i który puścili w telewizji. Potem w Warszawie było ogłoszeni półfinałowej czterdziestki.

A jakoś specjalnie się przygotowujesz na te występy?
-Nie, ponieważ nie mam presji, na wygraną. Traktuje to jako kolejne doświadczenie, ale na luzie. Zawsze myślałem o tym, aby swoich sił spróbować w programie typu talent-show i nie żałuje swojej decyzji. Jest to moja decyzja, chociaż na początku moja mam mi odradzała udziału w takim programie. Musiałem ją bardzo przekonywać o słuszności decyzji, a ja pomyślałem kiedy jak nie teraz. Poza tym chciałem pokazać ludziom niepełnosprawnym, że każdy można realizować swoje marzenia, ponieważ to nie jest tak, że tylko zdrowych pokazują. Jeżeli masz talent, to możesz go pokazać. Ja tej decyzji nie żałuje i naprawdę polecam wszystkim również niepełnosprawnym, aby się odważyli na udział w tego rodzaju programach.

Z tobą w półfinale wystąpiła np. Natalia. Jak to wygląda „od kuchni” jeżeli chodzi o Was o uczestników? Konkurujecie ze sobą?
-Ja akurat trafiłem na bardzo fantastyczną grupę i my się naprawdę wszyscy zżyliśmy, przez ten okres. Wiadomo, ktoś musi odpadać, ponieważ jest to jest to konkurs, ale na większą skalę.

Odczułeś już efekty zaistnienia w programie?
-Tak, takie programy na pewno otwierają drogę, jeżeli np. chodzi o koncerty. Najbardziej zależało mi na tym, aby mieć więcej koncertów. Wiem, że wystąpię 19 listopada wystąpię w Sali Kongresowej oraz w styczniu w Warszawie na Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Oczywiście chciałoby się wygrać, ale to będzie bardzo trudne, ponieważ konkurencja jest bardzo duża.

Wcześniej wspomniałeś już, że Czesław Niemen jest Twoim guru, a czy jest artysta, z którym chciałabyś wystąpić? A może masz zagraniczną gwiazdę, z którą chciałbyś się zmierzyć?
-Zagranicznej gwiazdy nie mam, ale mam polska artystkę, z którą chciałbym się spotkać. Jest to Edyta Górniak. Czesław jest moim guru i to się nie zmieni, ale drugą moja ulubiona wokalistka jest właśnie Edyta Górniak.

W „Mam talent” śpiewałeś tzw. covery, a masz może już jakiś pomysł na siebie, na swoją twórczość?
-Ja sobie nie wyobrażam życia bez muzyki i po programie chciałbym nagrać swoją płytę z własnymi pomysłami. Dzięki temu programowi i Przystankowi Woodstock poznałem zespół Róże Europy, z którym plany. Nie chcę zdradzać szczegółów, ponieważ to wszystko się rozwija. Oni się mną zainteresowali.

A możemy powiedzieć coś o repertuarze?
-To będzie zupełnie nowy repertuar. To będą moje kawałki, napisane przez zespół. Mogę zdradzić, że będę szedł w stronę rockową. Jestem też fanem Braci Cugowskich, więc bardziej w ten deseń będę uderzał.

Czytałam, że miałaś iść do szkoły pani Elżbiety Zapędowskiej. Cały czas się szkolisz?
-Tak, były takie plany aby do tej szkoły iść. Na razie jednak ma swoja nauczycielkę w Bydgoszczy – panią Ludmiłę Małecką, do której jeżdżę.

A co jest ważne w tym zawodzie, biznesie?
-Takie gwiazdy jak Edyta Górniak, czy Piotr Cugowski cały czas się szkolą, i to jest podstawa. Aby osiągnąć sukcesy i iść się coraz wyżej trzeba się dokształcać.

Rozm. Karolina Owsiannikow
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.