Pierniczki z Torunia w Pjongczang

Każdy medal dla sportowca jest ważny, udział w
każdych mistrzostwach czy Pucharach Świata jest celem, ale marzenie zawsze
jest tylko jedno - Igrzyska Olimpijskie. Od wielu wielu lat, na Igrzyska
wyjeżdżają toruńscy sportowcy, wioślarze, kolarze, koszykarze, lekkoatleci,
pięściarze, hokeiści na trawie i inni. Mamy już olimpijski medal Łukasza
Pawłowskiego z Pekinu. Ale zima to inny temat. Toruń w górach nie leżał nigdy i
nic nie wskazuje na to, aby to się szybko zmieniło. Dlatego na zimowe Igrzyska
nasi jadą niezwykle rzadko. I dlatego tak wielkim sukcesem jest start na IO
toruńskiej pary tanecznej - Natalia Kaliszek i Maksym Spodyriew. Łyżwiarstwo
figurowe rozgrywane jest w hali, a więc bezpośrednie sąsiedztwo Giewontu, nie
jest tu niezbędne. Niezbędne za to są inne rzeczy. Determinacja zawodników i
ich rodzin, wspaniali trenerzy, lodowisko, tytaniczna praca, dobre zdrowie i co tu
dużo mówić, całkiem sporo pieniędzy. Wszystko to udało się zorganizować
toruńskiemu rodzinnemu klanowi Kaliszków. Od kilkunastu lat mam okazję z
bardzo bliska przyglądać się temu rodzinnemu teamowi. Konsekwencji,
współpracy, żelaznej dyscyplinie treningowej i wspaniałym relacjom w rodzinnym
zespole. To chyba jeden z niewielu, po automobilowym teamie Kubiców i
tenisowym Radwańskich, taki rodzinny klan sportowy w Polsce. Pamiętam
początki, decyzję o uprawianiu łyżwiarstwa figurowego, budowę lodowiska,
sprowadzenie do Torunia pierwszych trenerów - medalistów światowych imprez,
starty w juniorach wspólnie z bratem - Michałem, potem długa selekcja i dobór
partnera do tanecznej pary, walkę z betonem łyżwiarskiego związku w Polsce...Oj
wiele tych barier było, ale wszystkie łyżwiarska rodzina Kaliszków pokonała. No i
jest teraz to, na co latami tak ciężko pracowali. Jadą na Igrzyska Olimpijskie.
Marzenia się spełniają! Dlatego z całego serca ściskam za Natalię i Maksyma
kciuki, niech zachwycą nas i sędziów!!! Cały Toruń jest z Wami Kochani!