Hejterzy są śmieszni
Ostatnio przyszło mi czytać sporo forów internetowych naszych mediów toruńskich. Poznałem całkiem ciekawą grupkę psychopatów, wulgarnych szaleńców, paranoików i tym podobnych, złączonych wspólnym dążeniem do zniszczenia i wdeptania w ziemię wyimaginowanych przeciwników.
To się nie uda i niestety ich wysiłki idą na marne, ale jako że żal tracić choćby minutę życia na analizowanie tych postaci, zajmę Wam kilka chwil pewną refleksją na temat hejtu.
Jeżeli ktoś jeszcze nie zna tego określenia, co chyba nie jest możliwe w Polsce po ostatnich wyborach, wyjaśnię, że chodzi o gnębienie, wyzywanie i poniżanie innych w internecie. Najczęściej zorganizowane i całkowicie świadome.
Badań, opracowań i dysertacji o hejcie jest już tysiące. Ja dorzucam maleńki kamyczek do piramidy wiedzy i chcę Wam powiedzieć, że hejterzy to ludzie śmieszni. Nie „zabawni”, ale śmieszni. Z perspektywy sensu i celu życia, zajmują się najbrudniejszą i najbardziej podłą robotą – ryją pod innymi rowy wypełnione błotem, licząc, że ich wrogowie tam wpadną.
Najczęściej jednak wielogodzinne siedzenie w błocie własnych kłamliwych i wściekłych wpisów brudzi tylko ich. Wyobrażam sobie ich, gdy „wychodzą” z tych rowów. Czyli zmęczeni pisaniną, gaszą monitory, odstawiają klawiatury. Nie mogą zasnąć, bo pod czaszką wirują dziesiątki pomysłów na doskonałe świństwa.
Zobaczcie, jacy oni są śmieszni. Widzicie? To żałosna śmieszność. W chwili, gdy na świecie dzieje się tyle złego, bomby wybuchają niedaleko nas, a tysiące ludzi giną w strasznych wojnach, są ludzie którzy całą swoją „parę” wkładają w hejt. W opluwanie innych. Gdyby choć jedną setną tego wysiłku włożyli w pomoc np. Caritasowi. Może uratowaliby choć jedno dziecko.
I przestali być tak strasznie śmieszni.