Pasja do czytania już od raczkowania
O książkach, macierzyństwie i wychowaniu dzieci – bez smartfona rozmawiamy z
Zuzanną Szulist,
autorką bloga Panna-swawolna.pl, recenzentką książek, z wykształcenia kulturoznawczynią i prawniczką, mamą dwuletniej Róży i dwumiesięcznego Szymona.
Zacznijmy od Twojej pasji, jaką były książki, bo to właśnie o nich zaczęłaś blogować, a dopiero potem pojawiły się na blogu tematy rodzicielskie.
– Tak. 5 lat temu zaczęłam prowadzić bloga z recenzjami książek. Na początku pisałam na forum książkowym, a potem odezwało się do mnie wydawnictwo, które chciało, żebym zrecenzowała ich książkę. Blogi nie były wtedy jeszcze tak popularne jak dziś. Zgodziłam się więc na propozycję wydawnictwa i zaczęłam pisać recenzje na swojej stronie. Blog nigdy nie miał ustalonego grona odbiorców czy tematów, o których chciałabym pisać. Z czasem zaczęły też zmieniać się moje zainteresowania i to, co chciałam publikować. Naturalnie więc pojawił się temat macierzyństwa.
Pojawił się również temat książek dla dzieci. Przeglądając Twoje recenzje, można odnieść wrażenie, że Twoje dzieci nie poświęcają zbyt wiele czasu na zabawę, bo głównie czytacie i gracie w gry planszowe.
– To prawda. Książki są moją ogromną pasją. Jestem bibliofilem, uwielbiam gromadzić książki, nawet kiedy nie jestem w stanie ich wszystkich czytać. Z dziećmi czytamy właściwie od chwili ich narodzin. Zależało nam również na tym, żeby dzieci wychowywały się w miarę możliwości bez gadżetów. Córka nie potrafi obsłużyć smartfona i dla niej to po prostu telefon, nie zna jego innych funkcji. Często dwulatki grają już w gry na tabletach, a ja uważam, że warto w dzieciach zaszczepić dobrą rozrywkę, a zawsze za taką uważałam książki. Jako mama, która całymi dniami zajmuje się dziećmi i wymyśla im atrakcje, chcę również robić to, co mnie samej sprawia przyjemność. Duża obecność książek i innych zabaw wspomagających rozwój wynika z charakteru bloga. Oczywiście robimy też inne rzeczy: razem gotujemy, oglądamy bajki, dużo czasu spędzamy na dworze, ale rzadko o tym piszę.
Kiedy znajdujesz czas na blogowanie? Jak udaje Ci się połączyć aktywność mamy i regularne pisanie?
– Staram się podchodzić do wszystkiego na luzie, ale również pisać regularnie, szczególnie wtedy, kiedy gonią mnie terminy recenzji. Najczęściej piszę wieczorem, kiedy dzieci już śpią. Czasem piszę kosztem snu. Prowadzenie bloga wymaga dużego wysiłku i pochłania sporo czasu, lecz choć nie jest to moja praca zarobkowa, bardzo to lubię i sprawia mi to ogromną satysfakcję. Mogę również liczyć na pomoc męża. Dzielimy się obowiązkami, więc mogę poświęcić trochę czasu na podzielenie się z czytelnikami tym, co mnie akurat zainteresowało. Macierzyństwo i zajmowanie się blogiem bez problemu się uzupełniają.
Choć na co dzień mieszkasz pod Toruniem, bywasz często w mieście. Czy Toruń jest miastem przyjaznym mamom?
– To, na co zwróciłam uwagę do tej pory, to przede wszystkim wysokie krawężniki. Jeśli chodzi o ofertę kulturalną i wydarzenia dla dzieci, mogłoby ich być znacznie więcej. Wiele zajęć jest płatnych, brakuje tych darmowych, gdzie mogą spotkać się mamy z dziećmi. Na pewno mogłoby być lepiej, szczególnie jeśli chodzi o zajęcia czy warsztaty dla małych dzieci. Z doświadczenia wiem, że na samym początku po urodzeniu dziecka potrzeba spotkania i porozmawiania z inną mamą jest bardzo duża. Dziecku również przydaje się kontakt z rówieśnikami. Z takiej potrzeby wzięło się też blogowanie. Poznałam w internecie wiele osób, które później spotkałam osobiście, rekompensując sobie tym samym brak znajomych z dziećmi.
Czy na początku nie bałaś się publikować wizerunku dzieci czy opowieści o nich? Nie dzielisz się szczegółowo Waszym życiem, ale jednak ich zdjęcia pojawiają się na blogu.
– Na początku zupełnie się nie bałam. Dopiero później przyszły obawy, szczególnie, kiedy tak wiele pisze się o niebezpieczeństwie w sieci, głównie dzieci. Staram się dbać o to, żeby nie pokazywać naszego życia za bardzo, żeby nie wnikać za daleko w prywatność i nie publikować informacji, które mogłyby być krzywdzące czy o które moje dzieci mogłyby mieć kiedyś pretensje.
Czy uda Ci się zaplanować dzień mamy?
– Mój idealny dzień mamy były wtedy, kiedy mogłabym się wyspać i przez cały dzień oglądać seriale, ale to musi poczekać kilka lat. Póki co ten dzień będzie chyba wyglądał tak jak zwykle. Niestety nie zgadzam się z twierdzeniem, że z dziećmi można wszystko. Można robić wiele, ale wymaga to dużej organizacji, planowania i wysiłku. Myślę, że mimo wszystko mogę liczyć na laurkę namalowaną przez Różę z pomocą taty.
Rozm. Maria Marcinkowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.