Kabaretki i gorsety – na scenę. Burleskę czas zacząć!

Nieśmiałe i zakompleksione – może kiedyś takie były, ale od kiedy występują na scenie w spektaklu Rewia Burleski nabrały pewności siebie i emanują kobiecością! Po każdym show publiczność chce więcej i pyta o kolejny występ…

 


Gdyby Anna Marta Kołodziejska nie przeniosła się z Radomia  do Torunia, dwa lata temu, nic by się nie wydarzyło. Ale stało się. Z racji swojego wykształcenia – muzyk, choreograf, instruktor tańca – stworzyła swój program autorski zajęć w stylu burleski, bo jest miłośniczką stylistyki dwudziestolecia międzywojennego, i zaczęła uczyć w jednej ze toruńskich szkół tańca. Znalazła się grupa chętnych pań, które obecnie występują w spektaklu Rewia Burleski jako Burlesque Lips. – Pomysł stworzenia grupy, która mogłaby wystąpić na scenie, pojawił się pod koniec 2014 roku. Znalazłyśmy salę do odbywania prób. Powstał program Retro Show, a spektakl Rewia Burleski jest pierwszą częścią cyklicznych spektakli w klimacie retro. Nasz debiutancki występ odbył się w czerwcu ubiegłego roku w Dworze Artusa. Od tego czasu występowałyśmy w wielu teatrach różnych miast Polski – mówi instruktorka wielu technik tańca, która tańczy i śpiewa pod pseudonimem Lady AnnMart. Cel Retro Show to występować jak najczęściej. Rodzą się nowe pomysły na przyszłość. – Naszym problemem są oczywiście finanse, nie mamy żadnych dotacji. Niełatwo również namówić teatry na taki spektakl. Grup, które chcą wystąpić na scenie, jest obecnie tak dużo, że trudno dyrektorów przekonać, żeby dali szansę również osobom nieznanym, ale mającym coś ciekawego do zaprezentowania – mówi Katarzyna Misiura, menedżerka grupy, a jednocześnie performerka w Burlesque Lips.

Dwugodzinny spektakl, niepowtarzalny w skali kraju, utrzymany w stylistyce dwudziestolecia międzywojennego oraz lat 50. i 60. minionego stulecia, to połączenie tańca, śpiewu, kabaretu, muzyki na żywo, performance’u, występów magicznych. Na scenie występują zarówno pasjonatki – performerki, jak i zawodowi jazzmani z różnych polskich miast. Tancerki wyrażają siebie w stylach: sexy dance, chair jazz, broadway jazz i jazzującym swingu. Muzycznie usłyszymy utwory z repertuaru Sinatry, Doris Day, Tonyego Bennetta, Michalea Bublé, Marilyn Monroe oraz inne utwory jazzowe. Jedna z performerek Rose de Noir to utytułowana artystka, która świetnie prezentuje się w kabaretowych numerach, związanych między innymi z życiem codziennym czy polityką. Na scenie pojawia się jedyny burleskowy duet w Polsce Grotesque Bel Air. Występuje kabaret Fantastykszyn i  grupa taneczna Ladies Squad by ODS. Nieprzewidywalność – to jedna z cech tego show. Widz do końca czeka w napięciu, co się wydarzy, co go jeszcze zaskoczy.

– Zamiłowanie do stylu retro ma w moim przypadku chyba źródło w inspiracji moją babcią, która stylizowała się na Marilyn Monroe, miała sporą kolekcję czerwonych pomadek do ust. Poza tym zawsze lubiłam spódnice z koła. A w szkole muzycznej interesował mnie jazz i swing. Od lat uczę się, jeżdżąc na warsztaty do Krakowa i Warszawy, tańca lindy hop i charlestona – mówi Lady AnnMart. Bo burleska to kobiecość, wysublimowany seksapil mieszczący się oczywiście w granicach dobrego smaku. To forma terapii: przełamywania nieśmiałości i porzucania kompleksów. – Pamiętam choreografię do Black Velvet – byłyśmy ubrane w kabaretki, spodenki, gorsety i czerwone koszule. W pewnym momencie Ania mówi, żebyśmy zdjęły koszule – to było wyzwanie. Teraz nie mamy z tym problemu – przełamałyśmy nieśmiałość, czujemy się piękne, pewne siebie. Rozbieranie się podczas spektaklu nie jest celem samym w sobie, ale elementem ekspresji scenicznej – wyjaśnia Katarzyna Misiura. Zanim zainteresowała się stylem retro, tańczyła salsę. Odkąd poznała Lady AnnMart, przekonała się do czerwonej szminki, która wcześniej była nie do przyjęcia. Bo występujące panie po czasie się ośmielają – dwie tancerki z Burlesque Lips – Pearl Pepper oraz Pola RubiA – zaczęły występować jako solistki.

Styl burleski nie wymaga ani idealnej figury, bo cóż ona właściwie znaczy, ani wyjątkowych tanecznych umiejętności – szpagatu umieć nie trzeba! Bo burleska to ruch sceniczny, dlatego liczy się gest, mimika, umiejętność opowiedzenia pewnej historii i nawiązanie kontaktu z publicznością. Retro może naprawdę zafascynować różnorodnością!

Hanna Wojtkowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.