Wspomnienia wciąż żywe - Juwenalia 2017”
Fot. Jacek Koślicki

Wspomnienia wciąż żywe - Juwenalia 2017”

Juwenalia skończyły się już prawie tydzień temu, ale wspomnienia są wciąż żywe. Redakcja Toronto była obecna na święcie studentów i teraz podzielimy się z Wami przeżyciami, spostrzeżeniami i rozmowami z uczestnikami imprezy. To lecimy!

Atmosfera studenckiej imprezy była wyczuwalna w całym mieście. Ubrany pomnik Mikołaja Kopernika, przebierańcy zbierający pieniądze i happeningi w różnych częściach miasta. Kumulacja była oczywiście w Miasteczku Akademickim. Każda ławka i schodek, każdy skrawek trawy był zajęty przez studentów. W powietrzu unosił się zapach grilla i pieczonych kiełbasek, a z przenośnych głośników i akademickich okien wydobywały się najróżniejsze gatunki muzyczne. Nie sposób było nie ulec tej wszechobecnej zabawie. - Juwenalia to świetna okazja, aby poczuć się częścią wielkiej studenckiej ekipy. Poznajesz wielu ludzi, z którymi rozmawiasz jakbyście znali się pół życia. Atmosfera w całym Miasteczku Akademickim jest niesamowita, wszyscy są roześmiani i pełni entuzjazmu. Każdy znajdzie coś dla siebie: grill ze znajomymi, piwo przy fontannie czy pogo na koncercie - opowiada Liliana Radkiewicz, jedna z bawiących się studentek.

Łzy wzruszenia i skręcona kostka
Głównym punktem programu są bezsprzecznie koncerty, a te w tym roku były bardzo różnorodne. Począwszy od pierwszego dnia hip-hopowego, poprzez drugi rockowo-disco polowy, do trzeciego chóralno-funkowo-pop-rockowego studenci bawili się pod sceną. Jak tam było? - Bardzo podobał mi się występ Kękęgo, którego nigdy wcześniej nie słuchałam. Koncert był bardzo szczery. Szczere teksty z przekazem do ludzi. Było widać, że większość widowni to prawdziwi fani. Moja przyjaciółka nawet się wzruszyła! - mówi Agnieszka Lisowska dla której również te Juwenalia były pierwszymi w życiu.
Ciekawą historię opowiedział Igor Auguściak, który od dawna planował imprezę z przyjaciółmi, ale skończyło się inaczej. Dzień przed rozpoczęciem Juwenaliów Igor skręcił kostkę jednak okazało się, że to żadna przeszkoda w zabawie. Przez cały koncert Nocnego Kochanka stał w pierwszym rzędzie śpiewając, tańcząc i wymachując kulą nad głowami widowni. - Krzysiu, wokalista zespołu, zauważył mnie z kulą. Jego reakcja była mieszanką podziwu i zaskoczenia - śmieje się. - Muszę dodać, że dostałem się na koncert dzięki mojej juwenaliowej ekipie. Najpierw próbowałem sam tam dokuśtykać, ale po kilkunastu metrach przyjaciele stwierdzili, że w tym tempie dojdziemy na ostatnią piosenkę, więc szybko przywieźli wózek i mnie tam zawieźli. Było genialnie!
Nie tylko pozytywnie
Organizatorzy festiwalu spisali się na piątkę jednak nie nad wszystkim mieli kontrolę. Mowa o poszanowaniu zasad bezpieczeństwa i czystości w Miasteczku Akademickim. Im późniejszą godzinę wskazywał zegar tym więcej potłuczonych butelek i śmieci leżało na ziemi. - Pozytywne aspekty niezaprzeczalnie dominują, chociaż zdarzają się także niemiłe akcenty. Tłuczenie szkła jest niebezpieczne, a przepychanie się łokciami pod scenę co najmniej niekulturalne. Niemniej to wielkie święto studentów jest fenomenalnym wydarzeniem. Wyrazy uznania dla organizatorów i wszystkich, którzy pracowali, żebyśmy mogli się bawić - mówi Liliana.
My również gratulujemy Samorządowi Studenckiemu UMK wspaniałych owoców pracy i i życzymy, aby kolejne edycje były równie udane. Widzimy się za rok!

Lena Paracka
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.