Torunianin wraca ze złotem
fot. Sławomir Kowalski/SK Foto

Torunianin wraca ze złotem

Rocznik 1995. Aktualnie jeden z najbardziej utalentowanych juniorów na żużlu. Z australijskiej Mildury wraca z drużynowym złotem. Polska reprezentacja tytuł wywalczyła drugi raz z rzędu.

 

-Gdyby mi ktoś powiedział cztery lata temu, że będę jeździł w reprezentacji Polski – nie uwierzyłbym! A tak się ułożyło, że na Mistrzostwach Świata byłem już trzeci raz i drugi wracam ze złotem- podkreśla Paweł Przedpełski, z którym rozmawialiśmy tuż po wylądowaniu w Polsce. Sam wyjazd na zawody tej rangi był dla Pawła dużym wydarzeniem.- Przede wszystkim rzadko się zdarza, że możemy taką fajna grupą gdzieś wyjechać, tym bardziej że wszyscy zawodnicy z reprezentacji trzymają się razem. Do tego byliśmy w Australii i wracamy ze złotem. To dla nas wielkie szczęście i świetna przygoda- podkreśla Przedpełski. -To piękne podsumowanie mijającego sezonu, a uważam, że był dla mnie udany pod względem wyników, niestety były też cztery kontuzje, które nieco pokrzyżowały mi plany. Z roku na rok jest progres. Odpukać- mam nadzieję, że przyszły będzie jeszcze lepszy.

Junior z ambicjami
A przyszły rok będzie ostatnim juniorskiej karierze Pawła. - Paweł robi bardzo duże postępy. Mimo, iż ten rok był dla niego pechowy pod względem kontuzji, stanął na wysokości zadania- mówi trener żużlowców, Jan Ząbik. – To młody zawodnik, ale ma bardzo duże ambicje, został mu ostatni rok w lidze juniorskiej i ma wielkie szanse na to, by za rok przywieść z Mistrzostw Świata kolejny medal drużynowy, ale i indywidualny. Tego bardzo mu życzę, byłby to świetny wstęp do kolejnego etapu, jakim będzie przejście na poziom seniorski. I oby tyle samo wyjazdów na tor, jak i szczęśliwych finałów wyścigów, zakończonych bez kontuzji i wypadków- podkreśla trener.

Niestety nie ma czarnego sportu bez ryzyka. Okazuje się, że często starty są bardziej stresujące dla rodziny, czy publiczności, niż zawodnika. -Moi rodzice bardzo się stresują. Sam wiem jak to jest. Kiedy startuje mój brat, za każdym razem muszę pytać, który przyjechał. Obserwując jazdę, tak się skupiam na jego bezpieczeństwie i tym, czy nic się nie wydarzy, że nie odnotowuję tego. Dlatego dobrze wiem jak przeżywają to moi rodzice, ale są i miłe chwile kiedy razem możemy świętować moje sukcesy- opowiada Paweł.

Do żużla go nie ciągnęło
Ale jak przypomina Jan Ząbik, Paweł do jazdy wcale się nie rwał. Wcześniej jeździł już jego brat, ale on sam musiał być namawiany. I tak trener namawiał go blisko dwa lata. -W końcu udało się go przekonać i wsiadł na motocykl żużlowy w zimę, podczas treningów na lodzie- wspomina. -Później szkółka żużlowa i treningi na mini-torze w Moto Parku. Do tego doszedł trening crossowy. Paweł bardzo szybko robił postępy. – Zgadza się w ogóle mnie do tego nie ciągnęło. Dopóki nie spróbowałem, wtedy już nie było odwrotu- śmieje się zawodnik.

Żaneta Lipińska-Patalon
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.