Jakieś trzy tygodnie temu napisałem o bulwersującym mnie „polowaniu” na pasażerów autobusów MZK. Urządzają je kontrolerzy, polując na wysiadających na pętli PKP Toruń Główny. Napisałem też, że wrócę do sprawy, jeżeli zauważę, że to się nie zmienia. Życie znowu postawiło mnie kilka razy na tym przystanku i za każdym razem, kiedy wsiadłem w autobus na dworcu, kontrolerzy wyskakiwali 30-40 sekund po ruszeniu wozu. Istne polowanie. Tym bardziej że metoda nieciekawa. Wsiadają, gdy bus czeka na swoją godzinę odjazdu. Siadają i udają pasażerów. Siedzą zabunkrowani gdzieś z przodu, ale łatwo ich rozpoznaję, bo zawsze siedzą razem, zawsze mają grobowe miny i zawsze czuć, że się na coś „czają”. Nie akceptuję takich metod.