Sukiennice!
Jednak czytacie moje felietony. Powiedziałbym to z radością, gdyby nie fakt, że akurat czytanie ostatniego przyniosło wielu ludziom sporo smutku.
Pisałem tydzień temu o budowie Toruńskich Sukiennic na terenach przy targowisku na Chełmińskiej, znanym jako „Chełmionka”. Gdy dowiedziałem się, że ten projekt wrócił na obrady rady miasta, byłem nieco przerażony, bo z mojej wiedzy wynikało, że nowy obiekt pożre ukochane stragany z warzywami.
Na felieton zareagowali szybko kupcy z „Chełmionki”, którzy od ponad 6 lat starają się zbudować owe Sukiennice. Dzięki nim dowiedziałem się, że nie mam czego się bać – budowla nie ma zajmować terenu targowiskowego zieleniaka.
Zobaczyłem też po raz pierwszy kupiecki projekt Sukiennic i przyznam, że mi się spodobał.
Ciekawe połączenie spokojnego, nowoczesnego designu z odwołaniami do toruńskiego gotyku. Obiekt, który na pewno nie szpeciłby Chełmińskiego Przedmieścia.
Co ważne, nie ma mowy o straganach z PCV i blachy falistej, ale o porządnych sklepikach.
Po tej rozmowie byłem zupełnie uspokojony. No prawie, bo dowiedziałem się jeszcze czegoś.
Niestety projekt wciąż tkwi w odmętach procedur. Mimo naprawdę pokaźnej teczki ekspertyz, wycen, wykresów i koncepcji (widziałem!), decyzja o zgodzie na budowę nie zapadła.
Niedługo rozstrzygnąć ma się konkurs na koncepcję zabudowy architektonicznej. Może to nada bieg sprawom.
Cieszę się też, że trzymałem się w tej sprawie swoich zasad. Zawsze staram się bowiem rozmawiać z ludźmi, reagującymi na moje teksty. Z tymi wściekłymi, urażonymi i zasmuconymi szczególnie. Felietoniście nie wolno uciekać od takich spotkań, bo byłoby to tchórzostwo i brak odpowiedzialności za swoje słowa. Dzięki tej zasadzie, porozmawiałem z bardzo fajnymi, zaangażowanymi ludźmi, którzy mają dobrą dla miasta ideę. Dlatego bez chwili wątpienia, mówię im – „Powodzenia!”.