Kultura wygra z betonem
Są takie chwile, gdy wraca do mnie pytanie, co jest ważniejsze: kultura czy infrastruktura. Duch czy beton. Spektakl teatralny czy trasa średnicowa.
Wszystko i wszyscy mówią, że trasa i beton. Czasami przestaje mi się chcieć walczyć z tym poglądem. Po prostu zgodzić się i być częścią większości.
Wtedy wszyscy cię poklepują, jesteś swojak, ziom.
Nie jakieś dziwadło wciskające ludziom, że warto czytać Houellebecqa, choćby po to, żeby się z nim nie zgodzić.
Te myśli naszły mnie we Wrocławiu, podczas spotkania koalicji miast dla kultury. Nie było tu Torunia, ale to drugorzędne.
Ważne były liczby. Prowadzący sesję podali, że 69% Polaków jest dobrowolnie lub z racji braku wiedzy, wykluczonych z kultury. Realne zainteresowanie i udział w kulturze wykazuje 13% z nas.
Wtedy pomyślałem, kto tu naprawdę jest wykluczony społecznie?! No kto? Ludzie kochający kulturę. Jesteśmy marginesem. Menelami kultury. Gorszym sortem gorszego sortu.
Myśl o poddaniu i hołdzie dla głosicieli siły betonu i asfaltu zaczęła cichnąć i kurczyć się. Po chwili już wiedziałem.
A takiego wała! Wasze średnicowe spękają ze starości. Wasza infrastruktura pordzewieje, wasz beton się skruszy.
Ale dopóki będzie na tej ziemi choć jeden człowiek, będzie on mógł powiedzieć wiersz, zanucić motyw z opery, wyszeptać „być albo nie być”.
Władcy betonu, jesteście pozornymi królami świata. Pozornymi.