Improwizująca torunianka, czyli mowa na medal
Jak to powiedzieć… eeee, yyyy… Nielicznym osobom z łatwością przychodzi zwięzłe wysławianie się. Ale niektórzy są w tym mistrzami! Lisko MacMillan, członkini Toruń Toastmasters, klubu mówców i liderów, zajęła pierwsze miejsce w międzynarodowym finale konkursu mów improwizowanych w języku angielskim w Pradze.
Na czym polegało wygłoszenie mowy improwizowanej podczas konkursu?
-Po przejściu przez kilka etapów konkursu, począwszy od klubowego w Toruniu, w praskim finale sześciu uczestników wychodzi przed czterystuosobową publiczność. Konkursowicze czekają za drzwiami, żeby nie słyszeć odpowiedzi poprzedników. Gdy ja wkraczam na scenę, pada pytanie: Jak wygląda Twoje „i żyli długo i szczęśliwie? Mam kilkanaście sekund do namysłu, po czym zaczynam odpowiadać. Mam tylko dwie minuty. A może aż dwie minuty! Najważniejsze to zachować spokój i mocno wierzyć we własne możliwości.
O czym Pani mówiła?
-Nie pamiętam! Nie czułam tremy, bo wiem, że mówię do ludzi, którzy są do mnie przyjaźnie nastawieni. Nie znam ich, ale przecież to toastmasterzy! Z całej Europy, ale z klubów takich jak mój. Ale to wielkie wydarzenie, emocji jest sporo, więc o czym mówiłam, przekonam się, gdy otrzymam nagranie.
Jak powinna wyglądać taka mowa?
-Sędziowie oceniają nas według bardzo jasnych wytycznych. Liczy się konstrukcja wystąpienia, sposób przemawiania, praca głosem oraz stosowność i poprawność języka, ale również reakcja publiczności. Jeśli uda nam się zainspirować albo rozbawić – fantastycznie!To sporo parametrów do ogarnięcia na przestrzeni dwóch minut. Zachwycić publiczność, zadowolić sędziów i zachować przytomność.
Przemawianie wymaga sporej kreatywności. Wygrywając, odniosła Pani pierwszy taki sukces w ponad dwudziestoletniej historii polskich toastmasterów. Czego możemy się nauczyć w Toastmasters – klubie mówców i liderów?
-Rozwijamy się w dwóch kierunkach: jako mówcy i jako liderzy. Wybierając pierwszą ścieżkę, uczymy się, jak budować poprawną, spójną i celową wypowiedź. To naturalnie przekłada się na rosnące umiejętności w prowadzeniu codziennych rozmów i budowania swojej wiarygodności wobec współpracowników, klientów. Wybierając drugą ścieżkę, liderską, poszerzamy wachlarz kompetencji takich jak motywowanie, praca z zespołem czy udzielanie informacji zwrotnej. Stopniowo przechodzimy do bardziej zaawansowanych projektów.
Co Panią zafascynowało w Toastmasters?
-Kultura zachowania, nieustająca chęć rozwoju i atmosfera wsparcia. Ogromnie cieszą mnie te dwie godziny w tygodniu, które mogę poświęcić na spotkanie w grupie ludzi, którym się chce! Każdy z nas ma swoje cele, zarządza swoim procesem i sprawdza się w różnych rolach. Lubię ustaloną i wspólną dla wszystkich klubów na całym świecie – a jest ich ponad 15 000 w 135 krajach! – strukturę spotkań. Jest miejsce na mowy, na pełnienie funkcji gramatyka, kontrolera płynności czy mowy ciała podczas naszych wystąpień lub osoby mierzącej czas. Bardzo ważne są raporty osób oceniających treść i jakość wystąpień. Te najbardziej wartościowe informują nas o tym nie tylko co, ale jak to poprawić!
Jest Pani aktywną osobą – trenerem biznesu, coachem, trenerem chustowania dzieci, umiejętności rodzicielskich, choć obecnie głównie absorbuje Panią własne rodzicielstwo. Nie wydaje się Pani osobą nieśmiałą czy mającą problemy z wysławianiem. Nad czym Pani pracuje w swoich wypowiedziach?
-Spotkania Toastmasters to jak zajęcia fitness. Tylko ćwiczymy inne mięśnie. Ja przyszłam poprawić między innymi utrzymywanie kontaktu wzrokowego z publicznością, żeby mówiąc do ludzi, nie szukać czegoś wzrokiem na suficie czy pod krzesłami. Poprawiłam. Ale żeby to utrzymać, potrzebuje regularnych ćwiczeń. Moje ulubione części Toastmasters to uczenie się dawania coraz lepszych informacji zwrotnych, program mentoringowy oraz – oczywiście –konkursy.
Z czym zwykle mamy problemy podczas mówienia?
-Każdy zapewne z czymś innym. A czasem sami nie wiemy, gdzie jest przestrzeń do pracy. Najłatwiej zobaczyć to poprzez czyjeś omówienie naszego wystąpienia. Czy cierpimy na natręctwo językowe w postaci nagminnego „fajnowania”, czy nadużywamy dźwięków namysłu „eee, yyy”, czy wreszcie z niewiadomych przyczyn cały czas przestępujemy z nogi na rękę, a nasze dłonie wygrywają rytmy na niewidzialnych kastanietach.
Zabrakło Pani kiedyś słów?
-Pewnie tak. Podczas wystąpień zdarza się to rzadko, bo jestem bardzo skupiona. Najczęściej w mentalny kozi róg zapędzają mnie moje kilkuletnie dzieci. Czasem musze mocno się nagimnastykować, by zaimprowizować konkursową odpowiedź na pytanie: „Mamo, a dlaczego?”.
Hanna Wojtkowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
W Toruniu mamy dwa kluby: Toruń Toastmasters i Toastmasters Sokrates Toruń. W Bydgoszczy również spotykają się dwa kluby. Toruń Toastmasters zaprasza w każdą środę na godz. 18:00 do budynku Wyższej Szkoły Bankowej, sala 165b.