Przetarg z piciem w tle
Felieton Macieja Karczewskiego
Jak Państwo zapewne wiecie, nasze miasto wynajmuje całkiem sporą ilość nieruchomości, lokali, sklepów, garaży czy fortów.Aby taki lokal wynająć, organizowane są przetargi. Wpłaca się wadium, licytuje i albo się uda otworzyć interes, albo nie. Najnormalniejsza rzecz na świecie. Jednak teraz idzie NOWE. Otóż Toruń - miasto mające, delikatnie mówiąc, spory problem z pozyskiwaniem inwestorów, wymaga od nich - czyli swoich przyszłych klientów - paru papierów więcej. Wprawdzie nie pytamy jeszcze przedsiębiorców o ilość domowych zwierząt czy numer buta, ale gminny wywiad gospodarczy działa! Teraz, aby wystartować w przetargu, na najem lokalu czy garażu, musimy przedłożyć urzędnikom zaświadczenia o "nie zaleganiu". Z kilku wydziałów UM i (uwaga!)... z Izby Wytrzeźwień. I to nie jest żart ! Bynajmniej! Toruński magistrat - jak ojciec rodzony - jest tak otwarty dla inwestorów, że nie waha się zrobić z nich potencjalnych... pijaków. I to jeszcze zanim zdecydują się u nas zainwestować. Myślę, że ktoś tu zwyczajnie "przegiął" i mam nadzieję, że szybciutko wycofa się z tego "trafionego" pomysłu. Różne są metody pozyskiwania biznesu, są targi, strefy ekonomiczne, tyle mówi się o dobrej atmosferze dla inwestorów. Nie rozumiem więc u licha, dlaczego my w Toruniu, już od progu podajemy inwestorom alkomat. No chyba, że ktoś tu mierzy swoją miarą...
Maciej Karczewski, toruński przedsiębiorca