Halloween – hot or not?
Wchodząc do pierwszego lepszego sklepu, bez problemu kupimy maskę upiora, plastikowe widły czy ozdobną dynię. Wypożyczalnie strojów mają obłożenie niczym w karnawale.
Toruńskie lokale licytują się na atrakcje. W zeszłym roku do moich drzwi zapukały dzieci z sąsiedztwa, mówiąc „cukierek albo psikus”. Halloween rozgościło się u nas na całego. Święto rodem z Ameryki chyba już nikogo nie dziwi, ale kontrowersje budzi. Ma tyle samo zwolenników, co przeciwników. Kontrowersje powstają na pewno dlatego, że obchodzone jest w wigilię Wszystkich Świętych. Święta zadumy i wspomnienia zmarłych, bardzo ważnego dnia w naszej kulturze. Tu w kontrze staje demoniczne Halloween, które dla wielu jest znieważaniem polskiej tradycji. Zabawa ze „śmiercią” w roli głównej dla większości jest niesmaczna i przekracza granice. Ale czy faktycznie Halloween czemuś zagraża? Czy ludzie, którzy je celebrują, rzeczywiście przykładają wagę do przekazu tego dnia czy może szukają pretekstu do spotkania z przyjaciółmi, chwili relaksu i dobrej zabawy? Takie obyczaje to nie wierzenia i omotanie przez duchy. To element kultury Zachodu, który przyszedł do nas wraz z galeriami handlowymi, emigracją, ba, nawet telewizją. Dla mnie nie jest niczym groźnym. Najważniejsze jest zawsze wyważenie. Można zakazywać i grozić palcem. Czy da to jakiś skutek? Oczywiście! Bo to, co zabronione, zawsze jest bardziej atrakcyjne…