Elaaaaanaaaa!
Wczoraj, pod moim mieszkaniem, w nocy przechodziło kilku chłopaczków, wyjąc na cały głos „Elaaanaaaa!”. Poczułem, że coś mi w tym nie pasuje. Że jest coś nieodparcie śmiesznego w ich zachowaniu. Chłopcy wyli bowiem nazwę Zakładów Włókien Sztucznych Chemitex-Elana, których już nie ma. Tzn. jest taka „neo-Elana” należąca do holdingu Boryszewa, ale nawet ona nie prowadzi sekcji piłkarskiej.
Większość z dzisiejszych „fanów” Elany Toruń, nie ma pewnie pojęcia, co to jest „elana”. To takie włókno sztuczne produkowane w latach 60., 70. i 80. w toruńskiej Elanie. W czasie świetności, w latach 70., „elka” zatrudniała nawet 7000 osób. Pamiętam Elanę z tamtych lat. Pamiętam tysiące szarych mężczyzn i kobiet jadących smutnymi autobusami i tramwajami do zakładów przy Curie-Skłodowskiej. Ale dla większości najważniejsze było, że jest praca. Komunistyczna Elana, jak każdy wielki zakład polski, duma ludowej Ojczyzny, miała swoich pracowników, a dla nich swoje bloki, ogródki działkowe, baseny, szkoły i oczywiście klub sportowy, w tym sekcję piłkarską.
Klub, który nigdy nie osiągnął niczego istotnego. Ponad II ligę nie podskoczył, pucharów nie wygrywał. Z tego, co pamiętam, sekcja piłkarska w 2000 roku ostatecznie zrezygnowała z nazwy Elana, by powrócić do niej w 2008. OK, ale co do tego mają śpiewy chłopaków?
Odebrałem je jako coś kuriozalnego, bo uświadomiłem sobie, że żaden z nich nie widział „tamtej” Elany. A gdyby zobaczył, to żaden z nich nie chciałby w takiej pracować. Ani żyć w tamtym świecie.
Teraz zaś oddają swoje emocje, budują swój świat wokół nazwy komunistycznego zakładu chemicznego. Nie króla, naukowca, wielkiego Polaka, wielkiej idei, tylko fabryki włókien. Klub, który kochają (?), też jakby nie całkiem zasługuje na oddawanie mu życia.
Dlatego chcę powiedzieć tym chłopakom, co z takim sercem śpiewają pod moimi oknami - „dajcie luz”. Zmieńcie nazwę, szukajcie przyszłości, czegoś ożywczego. Świat jest wielki, a wy młodzi. Szukajcie, a znajdziecie