Na państwową czy prywatną – dylematy maturzystów
Fot.: Sławomir Jędrzejewski

Na państwową czy prywatną – dylematy maturzystów

Uczelnia publiczna, a może jednak wybrać prywatną? Każda z nich ma swoje zalety i wady. Jako optymistyczny magazyn – skupiamy się na atutach.


Zarówno na państwowej, jak i prywatnej uczelni możemy mieć świetnych wykładowców, porywających tłumy. Kto nam przekazuje wiedzę jest istotne. Jednak bez dużego własnego wkładu pracy, indywidualnej ciekawości świata, kreatywności nawet najgenialniejszy wykładowca i najbardziej prestiżowa uczelnia nam nie pomoże.

Na państwowej

Uczelnie państwowe to na pewno prestiż, długoletnia tradycja i historia. Oczywiście bezdyskusyjnym atutem jest bezpłatna nauka. Można również korzystać z pomocy socjalnej i różnego rodzaju stypendiów. Wykładowcy to zwykle osoby, które chcąc pozostać na uczelniach, muszą się rozwijać, publikować, czyli poszerzać swój dorobek naukowy. – Publiczne uczelnie – takie jak Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu – kształcą studentów w oparciu o zaawansowane badania naukowe, a sam proces kształcenia realizowany jest przez aktywnych badaczy. Dzięki temu studenci nie tylko uzyskują dostęp do najbardziej zaawansowanej i aktualnej wiedzy oraz innowacji, ale również, w ramach programów MA i MSc, a przede wszystkim w ramach studiów doktoranckich, mogą współuczestniczyć w jej tworzeniu i odkrywaniu. Jest to niewątpliwie wartość dodana, która na rynku edukacyjnym ma charakter absolutnie unikatowy – mówi Dominik Antonowicz, były pełnomocnik rektora ds. organizacji i ewaluacji badań naukowych oraz wybitny specjalista w zakresie systemu szkolnictwa wyższego. Wartością uniwersytetów jest także rozbudowana infrastruktura: domy akademickie i kampusy, a dzięki temu kwitnące życie studenckie.

Małgorzata Tuszyńska przed wyborem studiów nigdy nie brała pod uwagę uczelni prywatnej. W tym roku broni pracy licencjackiej z socjologii. Choć podczas studiowania przechodziła różne momenty, finalnie nie żałuje. – Ten kierunek na pewno mnie rozwinął, ale teraz chciałabym się kształcić dalej – na zupełnie innym kierunku, ale o którym zawsze marzyłam, czyli wzornictwie – dekoracyjnym, artystycznym. Chodzę na kurs przygotowujący z malarstwa i rysunku. Będę próbowała się dostać na państwowe uczelnie do Poznania albo Bydgoszczy.

Na prywatnej

Ewelina Sztandara, Agnieszka Rolka i Mateusz Karczewski – studenci finansów i rachunkowości w Wyższej Szkole Bankowej są zadowoleni z wyboru. Ewelina Sztandara: – Najpierw zaczęłam studiować kosmetologię w Collegium Medicum, ale kierunek mi się nie spodobał. Znajomi zaczęli mnie zachęcać do studiowania na WSB. I nie żałuję – na pewno atutem jest pozytywne nastawienie wykładowców, pomagają, są bardziej dostępni dla studentów. Agnieszka i Mateusz potwierdzają, że studiuje się dobrze, a nauczyciele akademiccy mają indywidualne podejście do uczących się i nie robią problemów, żeby umówić się z nimi na poprawkę czy konsultacje.
Na „prywatnej” wprawdzie płacimy, ale nie jesteśmy traktowani masowo, a to na pewno duży plus. Ten fakt podkreśla dziekan Toruńskiej Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości Jolanta Bąkowska-Janiszewska: – Jesteśmy niewielką uczelnią, więc znam wszystkich studentów, bez problemu mogą się spotkać zarówno ze mną, jak i innymi prowadzącymi zajęcia. Na uczelni prywatnej, ze względu na bardziej kameralne warunki, znacznie łatwiej jest się umówić z wykładowcami na zdawanie egzaminu czy konsultacje niż na publicznej uczelni.    

Wielu studentów prywatnych uczelni to osoby, które pracują i studiują, chcą podnieść swoje kwalifikacje zawodowe lub zdobyć nowy zawód. Wykładowcy to głównie praktycy. Prowadzący zajęcia piastują wysokie pozycje w korporacjach lub sami prowadzą działalność gospodarczą. Jolanta Bąkowska-Janiszewska dodaje, że oprócz wykładowców – praktyków również sporo studentów prowadzi własną działalność gospodarczą albo zaraz po ukończeniu studiów – logistyki lub kosmetologii, głównych kierunków na TWSP, ją zakłada. Studenci podczas praktyk wchodzą w realny świat rynku pracy i mają okazję, żeby już w trakcie studiów mu się przyjrzeć.   
– Jako uczelni bardzo nam zależy, żeby odpowiedzialnie przygotować swoich studentów do funkcjonowania na rynku pracy – mówi Marek Stankiewicz, rektor Wyższej Szkoły Bankowej. – Dlatego powołaliśmy do życia Radę Wyższej Szkoły Bankowej, do której zostali zaproszeni wybitni przedstawiciele życia gospodarczego i społecznego, szefowie instytucji, przedsiębiorstw i organizacji, reprezentujący potencjalnych pracodawców naszych absolwentów oraz przyszłych odbiorców wyników prac badawczych prowadzonych w naszej uczelni.

Jeśli chcemy coś osiągnąć, trzeba uczyć się niezależnie od tego, czy na „uniwerku”, czy na „prywatnej”. Warto przemyśleć, czy chcemy mieć tylko papier, czy realną wiedzę.

Hanna Wojtkowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.