Film z Torunia pokażą na krakowskim festiwalu

„Ziggy Dust” to dokument niezależnego toruńskiego reżysera Ryszarda Kruka o everymanie Zbigniewie Cołbeckim. Zegarmistrz, wokalista, gitarzysta, cyrkowiec, maratończyk… Kim naprawdę jest Zbyszek? Wcieleniem każdej z tych ról. Wcieleniem prawdziwego człowieka – poszukującego swojego miejsca.  


„Dokąd tak gonisz, dokąd tak biegniesz?” – słowa piosenki nowofalowego zespołu Bikini, z lat 80., śpiewanej przez torunianina Zbigniewa Cołbeckiego, dobrze korespondują z filmem. Bo motywem przewodnim jest… bieg. Zdecydowanie przed siebie, ale dokąd? W poszukiwaniu swojego miejsca, aktywnie, ciągle podejmując nowe wyzwania, próbując znaleźć spełnienie dla swojej artystycznej natury. – Znam Zbyszka, chodziłem w latach 80. na koncerty Rejestracji, a potem Bikini, w których grał na gitarze i śpiewał. Dla mnie reżysera to ciekawa postać do przedstawienia jej życia. Z jednej strony rzemieślnik, muzyk, cyrkowiec, maratończyk… Kiedy zaproponowałem mu film, chętnie się zgodził – mówi Ryszard Kruk, reżyser i scenarzysta dokumentu.   

Skąd tytuł filmu? Śledzimy losy Zbyszka w Toruniu, ale również na emigracji, najpierw w Hiszpanii, gdzie został żonglerem, a potem robotnikiem w cyrku i cyrkowcem, potem w Londynie. Tam zamiatał ulice. Ale w sposób niekonwencjonalny – bo tańcząc. Stał się na tyle oryginalny, że pokazano go w CNN, filmy zamieszczano na YouTubie, cieszyły się sporą oglądalnością. Ziggy Dust – Tańczący Zamiatacz stał się popularny – przypadkiem.  Londyńska przygoda jest jednak tylko jednym z epizodów 45-minutowego filmu Kruka. Losy toruńskiego bigbitowca śledzimy od czasów nastoletnich, czyli od lat 70. – pracy w wielopokoleniowym zakładzie zegarmistrzowskim istniejącym wówczas na Szewskiej, muzycznych prób w Rejestracji i Bikini, po dziś dzień. W filmie wypowiada się sam główny bohater, ale również jego znajomi: Kazik Staszewski, jego żona Anna, która śpiewała w chórku Bikini, Robert Brylewski (Brygada Kryzys, Armia, Izrael), Paweł „Konjo” Konnak, Yach Paszkiewicz, reżyser i twórca wideoklipów. Posłuchamy Waldemara Rudzieckiego, kierownika Od Nowy z czasów Republiki czy Kobranocki, a także Wojciecha Gałka – twórcy Piwnicy Pod Aniołem, gdzie Zbyszek Cołbecki organizował imprezy jako DJ, na które przychodziły setki osób.

„Ziggy Dust” to świetnie zmontowany film, z dużą ilością materiałów archiwalnych – fotograficznych i filmowych, które przywołują Toruń sprzed lat, nie tylko muzyczne jego oblicze. Swoją premierę miał w ubiegłym roku podczas Festiwalu Sztuki Faktu w Baju Pomorskim – został entuzjastycznie przyjęty, projekcje przerywano brawami. Na Tofifeście został nagrodzony Złotym Aniołem w konkursie Lokalizacje. W lutym był pokazany na Prowincjonaliach we Wrześni, a obecnie dostał się do największego w kraju festiwalu kina dokumentalnego – do Krakowskiego Festiwalu Filmowego, gdzie wystartuje w sekcji Panorama Filmu Polskiego. To ogromny sukces, bo sam udział w tym prestiżowym festiwalu gwarantuje świetną jakość i wartość filmu. Film jest całkowicie niezależną produkcją. Reżyser podkreśla, że udało się go rozpocząć dzięki dofinansowaniu Toruńskiej Agendy Kulturalnej, a technicznie dopracować ze środków uzyskanych z projektu Kujawsko-Pomorskie – kreatywne wsparcie marki regionu. Korzystali z niego również między innymi twórcy „Excentryków” czy „11 minut”. Toruński reżyser pracuje nad kolejnymi produkcjami: o charyzmatycznej Republice oraz toruńskiej scenie muzycznej lat 70. i 80. Ryszard Kruk ubolewa, że nie mamy w województwie Regionalnego Funduszu Filmowego, co zwiększyłoby produkcje zarówno polskie, jak i zagraniczne. Świetnie gdyby taki, wzorem innych województw, w końcu powstał.

Zbyszek – everyman jest barwną i nietuzinkową postacią. Wciąż młody duchem. Jak zaznacza Ryszard Kruk, dokument nie jest wystawioną mu laurką – Ziggy jest pokazany z wadami i zaletami. Film jest jak słowa utworów Bikini: uniwersalny, aktualny, opowiadający o kondycji człowieka: przemijaniu, samotności, melancholii. O drodze. Czasem w biegu. O poszukiwaniu – odnajdywaniu… celu, drugiego człowieka. Niepokorny Ziggy również w końcu się odnajduje – w rodzinie, nie ustając jednak w muzycznych poszukiwaniach i kontynuując bieg, ale już nie sam – tylko z żoną i synem.

Hanna Wojtkowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.  

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.