Wisła inspiruje artystów
Z Oświęcimia do Gdańska, a stamtąd do Sandomierza. Trzy miesiące na Wiśle. Projekt artystyczny Flow, czyli Przepływ to działania twórcze odbywające się na Królowej Polskich Rzek i inspiracja dla artystów. Toruń już po raz drugi stał się miejscem, gdzie zacumował galar „Solny”. Malarka, miłośniczka Wisły Ewa Ciepielewska jest duszą projektu.
W Toruniu naprawialiście silnik. Co się stało?
- Silnik wysiadł nam pod Fordonem i próbowałyśmy płynąć dalej, stawiając żagiel, który jest nowością na naszym galarze. Udało nam się dopłynąć do Solca Kujawskiego. Tam spotkaliśmy Rycha Stachurskiego, który przyholował nas do Torunia. Spędziliśmy u was dwa dni. Silnik naprawił nam Filip Malinowski. Po drodze spotykamy naprawdę cudownych ludzi.
Z Oświęcimia wypłynęliście w maju, koniec wyprawy planowany jest 20 lipca w Sandomierzu. Jak żyje się na łodzi przez tak długi czas?
- Z pogodą bywa różnie. Kiedy na przykład zacumowaliśmy w pobliżu o. Rydzyka zerwała się taka wichura, że wyrwało nam kotwicę, było naprawdę dramatycznie. Mamy więc podróż z dreszczykiem. Nasza wyprawa to alternatywny sposób na życie – ląd jest znacznie bardziej stabilny, na wodzie musimy nieraz ugiąć kolana, dostosować się, rzeka wymaga większych pokładów cierpliwości. Ale tylko tam można znaleźć spokój, kojący plusk, przyroda nienachalnie codziennie z nami rozmawia. Poza tym płyniemy grupą. Dołączają do nas kolejni artyści. Nie ma miejsca na sprzeczki na tej 40-metrowej powierzchni. Wszelkie niedogodności musimy znosić z optymizmem. Śpimy na naszej krypie, ewentualnie w namiotach. Galar jako łódź płaskodenna jest na szczęście bardzo bezpieczny. Ma 13 metrów długości, 3,5 m szerokości. Płynęły z nami również dzieci i pies Misiek. O bezpieczeństwie łodzi świadczy chociażby fakt, że w październiku ubiegłego roku podczas inscenizacji bitwy na Wiśle w Toruniu petarda wywaliła nam dziurę w dnie – nic się specjalnego nie stało. Kolega postawił pniak w tej wyrwie, usiadł i przytrzymał swoim ciężarem wodę. A myśmy ją wylewały.
Na czym polega projekt Flow?
- To pionierski rodzaj pleneru. Odbywa się po raz drugi. Artyści, którzy wsiadają na galar, inspirują się nową dla nich sytuacją. Po drodze uczestniczymy w różnych wydarzeniach. W Warszawie mamy performance. Dopłyniemy tam na finisaż wystawy o istotach wodnych – syrenach, trytonach… Potem szykujemy się na stacjonarny plener, bo na wodzie jednak trudno malować. Nasz projekt zakłada promocję sztuki współczesnej, choć łączymy w nim również tradycję.
Na co chcecie zwrócić uwagę, wybierając taki środek transportu?
- Przede wszystkim oswoić ludzi z rzeką. Odczarować Wisłę jako rzekę brudną i niebezpieczną. Pokazać, że Wisła jest obecnie czysta. W 2008-2009 roku okazało się, że woda sama się oczyszcza. Gdy z Przemszy nie schodzą ścieki z fabryk, jakość znacznie się poprawiła. Przywraca się plaże na Wiśle. Warto byłoby przywrócić również ruch na rzece, jak bywało dawniej. W Toruniu, który zachwyca panoramą z perspektywy Wisły, przy Bulwarze Filadelfijskim fajnie byłoby zrobić pomost, gdzie cumowałyby łódki, żaglówki. Żeby ludzie mogli się nim przejść i oswajać się z wodą. Bo do wody trzeba się przyzwyczaić. Chcemy również propagować bycie przyjaznymi dla świata. Działajmy tak, żeby go nie zepsuć. To dla mnie raj, kiedy mogę ugotować sobie obiad w lesie i nikt nie pobiera za to opłaty. Namawiamy, żeby zwolnić, żeby żyć w równowadze między pracą i obowiązkami a kontaktem z naturą.
Czy kiedykolwiek jakiś urzędnik popłynął z Wami?
- Niestety nie, nad czym bardzo ubolewam, bo decydenci nie są obyci z wodą, nie doceniają uroków polskich rzek. Pływałam poza Polską, ale muszę przyznać, że nasze rzeki są najpiękniejsze, przypominają angielski ogród, nadal cechuje je dzikość i naturalność, mają ludzki wymiar. Byłam kiedyś nad Bajkałem – jest tak ogromny, że nie sposób go ogarnąć. W Polsce wszędzie możemy dojść, dojechać, dopłynąć, w dodatku mamy ogromna różnorodność. Powinniśmy się tym chwalić.
Hanna Wojtkowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.