Niebieski balonik zwiastował syna – zbieramy na serce Olusia
Fot. Joanna Wojno-Wolska

Niebieski balonik zwiastował syna – zbieramy na serce Olusia

Nie mogli uwierzyć, kiedy po latach starań okazało się, że jest upragniona ciąża. Syn – Oluś. Niestety podczas badań – USG połówkowego rodzice Monika i Tomek Magiera dowiedzieli się, że u ich syna nie wykształciła się lewa komora serca. Żeby Olek mógł przeżyć, zaraz po urodzeniu konieczna jest operacja.

Historia o niebieskim baloniku
Zanim począł się Olek, pojawił się niebieski balonik. Torunianie wspominają zeszłoroczne jesienne wakacje. Spacerowali wyludnionymi ulicami miasta. Nagle pojawił się przed nimi niebieski balonik. Monika zabrała go do hotelu i towarzyszył im przez jakiś czas. Balonik pojawił się po raz drugi. – Na początku grudnia poszłam w Toruniu na zakupy. Wchodzę do przymierzalni, a tam… niebieski balonik. Za miesiąc, 5 stycznia, dowiedziałam się, że jestem w ciąży, no a nieco później, że będziemy mieli chłopczyka. Szczęściu nie było końca – opowiada 30-letnia Monika. Oluś ma przyjąć na świat we wrześniu. Już teraz potrzebuje pomocy.

Diagnoza podcięła skrzydła
Znają się od trzynastu lat, o dziecko starali się od pięciu. Oboje uśmiechnięci i optymistyczni – wierzą, że się uda. Ciężko przeszli traumę diagnozy, ale teraz są już tylko skoncentrowani na walce o życie upragnionego potomka. – Po badaniach prenatalnych na początku maja byliśmy bardzo szczęśliwi – okazało się, że będziemy mieli syna i wyglądało na to, że wszystko jest w porządku. Po dziesięciu dniach mieliśmy kolejne USG, podczas którego lekarz nie widział połowy serduszka. Gdybym nie zrobiła tych wszystkich badań i nie dowiedzielibyśmy się o wadzie serca, to w chwili narodzin Olka na pomoc byłoby już za późno – opowiada Monika. HLHS to zespół hipoplazji lewego serca, czyli nieprawidłowe wykształcenie lewej komory serca. W brzuchu matki dziecko jest bezpieczne, ponieważ dostarczana mu jest natleniona krew mamy. Problem zaczyna się po urodzeniu. Bez szybciej interwencji kardiochirurgicznej wada niestety jest śmiertelna. Dlatego Olek urodzi się i będzie operowany w Niemczech – w Munster u specjalisty od HLHS, Polaka prof. Edwarda Malca. Pierwsza operacja ratująca życie odbędzie się w pierwszych dniach od narodzin Olka. Kosztuje 350 tys. zł. Szanse na wyleczenie są 95-procentowe. To początek drogi do zdrowia małego torunianina. Kolejna operacja czeka go po pół roku, a ostatnia w wieku 3 lat (koszt jednej to ok. 150 tys. zł).

Zbieramy dalej! Czas: do końca sierpnia
Monika i Tomek, dzięki wielu akcjom charytatywnym, zbiórce fundacji Siepomaga.pl zebrali jedną trzecią kwoty. – W momencie diagnozy świat się nam zawalił. Żona płakała przez dwa tygodnie. Nadzieję dała nam mama, która się z nią skontaktowała i której syn przeszedł szczęśliwie operację. Powiedziała wtedy Monice: „Słuchaj, będzie dobrze, tyko zacznij walczyć”. To był punkt zwrotny. Żona znowu zaczęła się uśmiechać. Odzyskaliśmy nadzieję i mamy konkretny cel – wspomina tata Olka. – Pomaga nam wiele osób, szczególnie tych, które same coś przeszły. Ludzie się otwierają i opowiadają nam o swoich przeżyciach, swoich zmaganiach z chorobami – dodaje Monika. Dla ratowania syna musieli przełamać niełatwą dla nich barierę proszenia o pieniądze. Zawsze byli samowystarczalni. Tym razem kwota przerasta ich możliwości. 350 tys. muszą uzbierać do 10 sierpnia. Operacji na kredyt niestety nikt nie zrobi.

Rodzice nie ustają w szukaniu kolejnych możliwości. Dla Olka w ciągu miesiąca zorganizowanych zostało wiele akcji. Pierwszą z nich był bieg w Bydgoszczy. – Zostałem zachęcony do uczestnictwa. To był dystans 10 km, na co dzień nie biegam, więc byłem kompletnie nieprzygotowany – wspomina z uśmiechem Tomek. – Bałam się, że będziemy musieli dzwonić po karetkę – żartuje Monika. Kluby sportowe przekazywały i przekazują gadżety na licytację, licytowane są fotografie, vouchery, pomagają firmy, celebryci (akcję wsparła m.in. pochodząca z Torunia aktorka Joanna Koroniewska i Top Model Michał Baryza. Akcję nagłaśniają media. 30 czerwca odbędzie się zbiórka pieniędzy podczas treningu ze znaną toruńską trenerką personalną Magdą Foeller, a 2 lipca organizowany jest maraton fitness w Lubiczu Górnym. 23 lipca można przyłączyć się do zumby na rzecz Olusia. Rodzice maluszka opowiadają o wielkich sercach ludzi, którzy chcą ich wesprzeć. Niedawno w szkole w Złotorii, gdzie uczył się Tomek, a obecnie pracuje jego mama, chłopczyk chciał przekazać całą swoją skarbonkę na ratowanie ich synka. Chrześnica Moniki zdecydowała, że z zebranych komunijnych pieniędzy nie kupi komputera, ale kwotę przekaże dla Olka. – Będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, kiedy pierwszy raz zagram z Olkiem w piłkę – mówi Tomek. – A ja nie mogę się doczekać, żeby Olusia wycałować i przytulić – dodaje Monika.

 

Jak można pomóc: www.siepomaga.pl/serduszko-Olka oraz Fundacja Cor Infanstis 86 1600 1101 0003 0502 1175 2150 z dopiskiem „Aleksander Magiera” 1% KRS 0000290273, cel szczegółowy: Aleksander Magiera.


Hanna Wojtkowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

 

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.