Wielkanocny stół tradycyjnie i nowocześnie
Kiedy w domu unosi się zapach mazurka, a ser i warzywa musiały ustąpić miejsca w lodówce dziesiątkom jajek, wiadomo, o co chodzi: zbliża się Wielkanoc! Dla jednych uczta wielkanocna jest radosnym zakończeniem Wielkiego Postu, dla innych po prostu okazją do przygotowania niecodziennych potraw. „Toronto” sprawdziło, co znajdzie się na świątecznych stołach.
Wedle tradycji uroczyste, wielkanocne śniadanie rozpoczyna się od dzielenia święconym jajkiem i składania sobie życzeń. Następnie spożywa się poświęcone dzień wcześniej pokarmy. W dawnych czasach święcono wszystko, co miało znaleźć się na wielkanocnym stole. Dziś przynosi się jedzenie w symbolicznej ilości. Do koszyczka często wkłada się baranka, jaja, chleb, sól, pieprz, wędliny i ciasto. Obiad wielkanocny składa się z białego barszczu, białej kiełbasy, pasztecików, tradycyjnych ciast. Jednak coraz częściej te zakorzenione zwyczaje ustępują potrawom z innych zakątków Polski i świata.
Na spokojnie
Dorota Werner nie szykuje wystawnego obiadu. Dla niej święta to przede wszystkim odpoczynek od pracy i okresowe zniesienie zasad zdrowego odżywiania, które praktykuje na co dzień. – W tym roku moje dzieci wyjeżdżają na Wielkanoc, więc zdecydowałam wspólnie z mężem, że nie ma sensu szykować specjalnych potraw dla naszej dwójki. Zamiast tego postanowiliśmy zamienić warzywa i owoce na słodycze – śmieje się pani Dorota. – Zazwyczaj nie pozwalamy sobie na takie odstępstwa od zdrowego jedzenia, ale myślę, że od czasu do czasu są one potrzebne dla psychicznego odpoczynku.
Pani Dorota wspomina obiady wielkanocne spędzone w dużym rodzinnym gronie. Za przykład podaje lata spędzone u swojej mamy i teściowej. – Moja mama była zwolenniczką spokojnych świąt. Wolała przeżywać je duchowo, bez tak zwanej pompy. Oczywiście siadaliśmy do świątecznego stołu, ale mama ograniczała go do minimum – mówi. – Natomiast moja teściowa zawsze dogadza rodzinie tradycyjnymi daniami. Na stole nie brakuje takich klasyków jak faszerowane jaja, biała kiełbasa z ćwikłą czy chrzanem i typowe dla tych świąt ciasta. Mazurek i sękacz to podstawa!
Z pomysłem
Nieco inaczej wygląda sytuacja u Anny Parackiej. Ona co roku uczestniczy w przygotowaniach dwóch świątecznych stołów: jednego tradycyjnego, drugiego... artystycznego! Ten pierwszy pani Ania przygotowuje w pracy. – Pracuję w ośrodku psychogeriatrycznym. Większość naszych pacjentów to osoby starsze z mniej lub bardziej zaawansowaną demencją. Tacy ludzie nie lubią eksperymentów, za to cenią sobie tradycję.
Znane smaki i zapachy pozwalają pacjentom poczuć się jak w domu, a przecież to jest najważniejsze. – Oprócz jedzenia tworzymy domową atmosferę muzyką i dekoracjami. Radość naszych podopiecznych jest warta każdego wysiłku – mówi.
We własnej domowej kuchni pani Ania zmienia taktykę. Najpierw zagłębia się w czeluści internetu w poszukiwaniu ciekawych przepisów, później kupuje niezbędne składniki i w końcu przechodzi do działania. – Bardzo lubię wykazać się kulinarną kreatywnością. Po pierwsze: dla samej siebie. Gotowanie sprawia mi po prostu przyjemność. Lubię uczyć się nowych przepisów i eksperymentować z własnymi pomysłami. Po drugie: dla mojej rodziny, która także lubi poznawać nowe dania. Mam szczęście, że nie są niejadkami, nawet najmłodsza córka chętnie próbuje nowych smaków. Od małego zachęcałam moje dzieci do jedzenia wszystkiego i dzisiaj zbieram plony. Czasem ta młodsza córka zakrada się do kuchni, po czym znajduję ją z resztkami zjedzonego ogórka czy papryki – śmieje się pani Ania.
Na wielkanocnym stole Anny Parackiej obok jajek i białego barszczu pojawi się między innymi pieczony łosoś z cytryną i zimnym sosem ziołowym oraz śródziemnomorskie wielkanocne danie „torta pasqualina”. Na deser będzie czekało ciasto marchewkowe i szwedzkie ciasto „mazaryn”. – Wszystko, co gotuję, gotuję od podstaw. Lubię wiedzieć, co jemy!
Lena Paracka
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.