Wojna Toruńsko-Bydgoska
Konflikt między Toruniem a Bydgoszczą trwa od przeszło 6 wieków. W tym czasie okoliczności tej burzliwej relacji bardzo się zmieniły. Nasuwa się na myśl pytanie: czy są one wciąż aktualne?
Historia konfliktu rozpoczęła się w XV wieku, kiedy miasta rywalizowały ze sobą na płaszczyźnie gospodarczej. Krzyżacy zabronili handlu z tak zwanym „polskim brzegiem”, a w odwecie bydgoszczanie atakowali toruńskie statki. Setki lat później konflikt na nowo rozbudziły komunistyczne władze.
– Historycznie Bydgoszcz była robotnicza, a Toruń inteligencki. Współczesną wojnę między miastami podsyciła komuna. W tym okresie Bydgoszcz otrzymywała od Polskiej Partii Robotniczej wsparcie finansowe, podczas gdy Toruń, jako miasto inteligenckie, był marginalizowany – opowiada Aleksandra Skibińska, torunianka studiująca w Bydgoszczy.
Charakterystyka miast przyczyniła się do przeniesienia stolicy województwa Pomorskiego z Torunia do Bydgoszczy. Do nowej stolicy przeniesiono wszystkie urzędy, ważne placówki kulturalne i siedziby medialne. Wspomniana dyskryminacja finansowa widoczna była na toruńskich ulicach, po których jeździły tramwaje i autobusy miejskie wycofane z Bydgoszczy. Wzbudzało to frustrację i agresję. Z powodu szpitala zakaźnego nad Brdą na bydgoszczan zaczęto wołać „Tyfusy”, a ci w zamian nazywali torunian „Krzyżakami”.
Nowe czasy, nowe relacje
Dziś miasta konkurują ze sobą na innym gruncie. Toruń może pochwalić się wpisaniem na listę światowego dziedzictwa kulturalnego UNESCO; Bydgoszcz szczyci się swoją dynamiczną gospodarką. Toruń przyciąga tysiące turystów, a Bydgoszcz jest prawie dwa razy większa. Jednak w dobie szybkich połączeń kolejowych i autobusowych oraz dużym przepływie ludzi z jednego miasta do drugiego stare niesnaski mogą wydawać się nieadekwatne do dzisiejszej sytuacji.
– Zdecydowałem się na pracę w Toruniu nie dlatego, że chciałem uciec z tej „strasznej” Bydgoszczy, tylko dlatego, że chciałem poznać nowe miasto – opowiada Przemek Mrotek, fotograf Toronto. – Teraz mogę stwierdzić, że ludzie z obu miast przyjaźnią się i sobie pomagają. Rzadkie zamieszki na rozgrywkach piłkarskich czy żużlowych nie powinny mieć dużego znaczenia, ponieważ to sportowe emocje, a nie wina miast. Myślę, że ten konflikt nie jest już dzisiaj aktualny i trzeba go ostatecznie obalić.
Krzyżacy i Tyfusy
Jolanta Juchcińska jest mieszkanką Bydgoszczy, ale pracuje w Toruniu. Od wielu lat ma styczność z obydwoma miastami, dzięki czemu miała okazję zaobserwować ich cechy.
– Znaczącą różnicą jest tętniące życie na toruńskich ulicach i bardziej „szare”, spokojne życie w Bydgoszczy. W Toruniu widać mnóstwo młodych ludzi, tutaj społeczeństwo jest młodsze. W Bydgoszczy natomiast widać, że społeczeństwo jest starsze i odnoszę wrażenie, że jest niezadowolone z życia. Ale miasto idzie naprzód. Poprawiła się płynność przejazdu przez Bydgoszcz i działa kilka fajnych organizacji jak MotoMikołaje czy Panny Młode – opowiada.
Sam konflikt Jolanta uważa raczej za żarty, do których ludzie podchodzą z dystansem, a nie z faktyczną agresją. – Mój mąż pochodzi z Torunia. Gdy odwiedzał mnie w domu, znajomi dogryzali, że spotykam się z „Krzyżakiem”, że jestem zdrajcą. Mówili, że przebiją mojemu mężowi opony w samochodzie. Jednak nigdy nie miało to odzwierciedlenia w rzeczywistości, a podczas spotkań traktowali go jak swojego – opowiada pani Jolanta.
Być może spór istnieje już tylko w głowach mieszkańców i nie przekłada się na rzeczywiste relacje. Młodzi ludzie, którzy nie pamiętają dawnych krzywd, a jedynie podtrzymują żarty, są nadzieją na ocieplenie stosunków między Toruniem a Bydgoszczą – miastami, które dzieli sześć wieków niezgody i zaledwie 46 kilometrów drogi.
Lena Paracka
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
- toruń
- bydgoszcz
- kujawsko pomorskie
- Toronto Toruń
- darmowa prasa lokalna
- darmowa gazeta lokalna
- bezpłatna prasa toruń
- bezpłatna gazeta toruń
- tygodnik toruński