Fot. Jacek Koślicki
Uśmiech, zamiast klaksonu – savoir vivre na toruńskich drogach
Więcej uprzejmości czy chamstwo i złość? Jak jest z tą kulturą na naszych drogach? Zdania będą podzielone, jak w każdej sprawie. Nasuwa się pytanie: czy my sami przed sobą możemy powiedzieć, że jesteśmy kulturalnymi i wyrozumiałymi kierowcami…
Choć tych, którym nadal brakuje motoryzacyjnej ogłady, nietrudno spotkać, to mimo wszystko grzeczności na polskich szosach jest więcej. Kierowcy coraz częściej zatrzymują się z myślą o pieszych, co oczywiście w wielu krajach od lat jest standardem, a wręcz świętością, czy też przepuszczają innych użytkowników dróg. Z czystej uprzejmości.
Zdaniem Czesława Nosewicza, wiceprezesa toruńskiego Automobilklubu, wzrost pozytywnych zachowań na naszych szosach to w głównej mierze efekt naśladowania zachodnich wzorców. Podróżujemy, obserwujemy i nabieramy dobrych manier. – Nasi kierowcy coraz częściej są uczestnikami ruchu poza Polską. Dobre wzorce czerpią głównie podczas przemierzania dróg w krajach zachodniej Europy. Wszelkie nieprawidłowe zachowania i nieprzestrzeganie zasad spotyka się tam z dużym napiętnowaniem – zarówno ze strony policji, jak i innych użytkowników dróg. Nieuchronność i rzetelność karania, która obowiązuje w wielu krajach, dyscyplinuje i naszych rodzimych kierowców. Skutek: podróżujący Polacy przywożą do nas dobre nawyki – uważa Czesław Nosewicz. Jako klasyczny przykład dobrych manier wymienia metodę zamka błyskawicznego, zwaną również „jazdą na suwak”. Przepuszczanie przez każdy pojazd jednego auta z pasa, który się kończy, to w naszym kraju dosyć świeży nawyk. W Austrii czy Niemczech zwyczaj ten jest uregulowany w kodeksie drogowym, informują o nim znaki drogowe. Nie wszyscy polscy kierowcy wiedzą, że – zgodnie z tą zasadą – nie zmieniamy pasa jezdni wcześniej niż – uwaga! – przed końcem swojego, nawet jeśli widzimy wolne miejsce na pasie sąsiednim. Ruch odbywa się wtedy najpłynniej. Kolejną coraz częściej spotykaną dobrą manierą na drodze jest wpuszczanie aut z drogi podporządkowanej na główną. Jeden kierowca przepuści, drugi korzysta i już coś staje się normą. Kolejny plus: coraz rzadziej spotykamy kierowców uparcie trzymających się lewego pasa.
A prędkość? – Jeszcze 10-20 lat temu sukcesywnie przesiadaliśmy się z gorszych do coraz lepszych samochodów, co wiązało się również ze „stopniowaniem” prędkości. Dziś wielu nawet początkujących użytkowników dróg dosyć szybko może cieszyć się dobrym autem z mocnym silnikiem i tym samym rozwijaniem większych prędkości. Ale i w tym przypadku uważam, że wyobraźnia kierowców rośnie – stwierdza pan Czesław. A jakie grzechy kierowców pan Czesław uważa za największe? Wyprzedzanie kolumny samochodów i „wcinanie się” przed innych, czemu niestety bardzo często winne jest niedostosowanie przepustowości dróg do natężenia ruchu. Czy warto się tak śpieszyć, jeśli w rzeczywistości zaoszczędzamy kilka minut, a czasem jedynie sekundy? W dodatku taka jazda wiąże się z niebezpieczeństwem czołowego zderzenia. Kolejny grzech to gwałtowne ruszanie na światłach i takie samo hamowanie przed kolejną sygnalizacją. – Natomiast za najbardziej niedopuszczalne wykroczenie i kardynalny błąd kierowców uważam wyprzedzanie lewym pasem tuż przed przejściem dla pieszych lub w jego pobliżu. Takie przewinienie powinno być najsurowiej karane. W wielu krajach Europy przejście dla pieszych to świętość. Mam nadzieję, że u nas też tak w końcu będzie – podkreśla wiceprezes Automobilklubu.
Dla niektórych kierowców droga to okazja do rywalizacji i pole walki. A o nerwy nietrudno. Nie lubimy, kiedy ktoś na trasie jedzie nieprzepisowo lub wręcz przeciwnie – pieklimy się, że za wolno, nawet jeśli wymagają tego przepisy. Nie przepadamy za wymowną gestykulacją innych kierowców czy nadużywaniem klaksonów. – Myślę, że czasami samochód traktujemy jak pewnego rodzaju mur chroniący nas przed światem zewnętrznym i wielu kierowców pozwala sobie na więcej – radzi psycholog Monika Masalska. – Ważne, żeby wypracować w sobie indywidualne metody radzenia sobie z negatywnymi emocjami. Sposobem na to może być posłuchanie muzyki czy wzięcie kilku głębszych oddechów. Więcej uśmiechu i pozytywnej energii!
Jeśli niektórzy kierowcy pozbędą się nawyku rozmawiania przez telefon w trakcie jazdy (podobno panie robią to częściej od panów), to na pewno będzie na szosach jeszcze bezpieczniej i mniej nerwowo. System głośnomówiący czy słuchawki są znacznie lepszym rozwiązaniem niż trzymanie telefonu przy uchu i kierowanie jedną ręką (brakuje jej zwykle na włączenie kierunkowskazu). O, i jeszcze jedno: żeby jadący prawym pasem nagle nie przyśpieszali, jak wybudzeni z letargu, kiedy ktoś znajduje się na ich wysokości podczas wyprzedzania (w tym akurat przodują mężczyźni).
Kultura na drodze przekłada się na kulturę osobistą poza autem i odwrotnie. Kultywujmy kulturę jako kierowcy i z dobrymi nawykami oraz pozytywnym nastawieniem ruszajmy w drogę. Więcej wyrozumiałości, mniej pieklenia się, a milej będzie się jechało do celu.
Hanna Wojtkowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.