Dziel się i częstuj! – Jadłodzielnia na Manhattanie
Do dzielenia się jedzeniem zachęcają Sylwia Kowalska i Michał Piszczek Fot. Sławek Jędrzejewski

Dziel się i częstuj! – Jadłodzielnia na Manhattanie

Tak, tak, to nie przejęzyczenie. Jadłodzielnia, nie jadłodajnia, bo to miejsce, w którym mieszkańcy dzielą się jedzeniem. A Manhattan to nie ten nowojorski, ale nasze toruńskie targowisko na Rubinkowie. Jadłodzielnia w Toruniu to pierwsza tego typu miejska inicjatywa w Polsce.


W USA Manhattan jest najdroższą dzielnicą Nowego Jorku. Trzeba dużo zarabiać, żeby przeżyć. A na toruńskim Manhattanie można nie mieć ani grosza, a damy sobie radę. W Jadłodzielni na popularnym targowisku, w budce nr 27, znajdziemy różne produkty spożywcze. Co najważniejsze: za darmo!
Już w dniu otwarcia Jadłodzielni, w drugim tygodniu sierpnia, mieszkańcy przynosili jedzenie. Półki zapełniły się różnymi przetworami, było mleko, serki topione, paszteciki, pierogi, papryczki chili… – Nawet ktoś zostawił dwa ziemniaki. A przed chwilą 9-letni Krzyś przyniósł paczkę ciastek i czekoladę, którą od razu poczęstowała się jego koleżanka. I o to nam właśnie chodzi – żeby zamiast marnować jedzenie, dzielić się nim z innymi – mówi inicjatorka Jadłodzielni radna Sylwia Kowalska, której pomysł z entuzjazmem podchwycił kolega, toruński przedsiębiorca, Michał Piszczek i wspólnie zrealizowali ideę Jadłodzielni.
W dniu, w którym rozmawiam ze społecznikami, do „27” ciągle ktoś zagląda. Mieszkańcy się zatrzymują, zagadują, pytają, jak to działa, jakimi produktami można zasilić tę wspólną spiżarnię. Deklarują, że przyniosą pieczywo, słoiki, owoce, warzywa… Dzieci częstują się orzechami, rozchodzą się kapary w słoiku, płatki śniadaniowe, ogórki i skrzynka awokado, które Michał przywiózł z hurtowni od kolegi. To dopiero drugi dzień otwarcia Jadłodzielni, a ruch w „27” duży. Na chwilę wpada pan Franciszek i zachwala wczorajszy bigos w słoiku, który miał na dwa dni. – Przyniosła go jedna z pań. Był pyszny! Słodka kapusta pomieszana z kiszoną i dużą ilością kiełbasy. Od kilku lat jestem sam i nigdy nie zrobiłbym sobie takiego dania. To świetna inicjatywa! Jutro znowu zajrzę, co będzie na obiad – może trafię na naleśniki albo placki ziemniaczane – śmieje się pan Franciszek.
A jak narodził się pomysł? – Dwa lata temu byłam w Szczecinie i zwróciłam uwagę na półki, stojące przy śmietnikach, na których można było zostawiać jedzenie. To był taki pierwszy impuls. A potem już się potoczyło. Stowarzyszenie Handlowców „Manhattan” użyczyło nam za darmo budki nr 27. A dlaczego targowisko? Bo to miejsce, w którym codziennie marnuje się sporo jedzenia. Teraz można je tu zostawić i ktoś z niego skorzysta – mówi Sylwia Kowalska. – To taka alternatywa dla śmietników. Sam pomysł foodsharingu, czyli dzielenia się jedzeniem, narodził się w Niemczech i jest tam bardzo popularny. U nas świadomość konsumentów powoli rośnie. Mamy nadzieję, że dzięki Jadłodzielni spopularyzujemy tę ideę – dodaje Michał Piszczek. Wprawdzie w maju powstała jadłodzielnia w Warszawie, ale na Wydziale Psychologii UW, więc korzystają z niej tylko studenci. Toruńska jest pierwszą ogólnodostępną w Polsce, stąd jej wyjątkowość. Mogą z niej korzystać wszyscy. Jeśli się sprawdzi i mieszkańcy będą o to miejsce dbać, powstaną w naszym mieście kolejne punkty – być może na Chełmińskim i na Mickiewicza.
Do Jadłodzielni można zaglądać od 6.00 do 22.00 przez siedem dni w tygodniu. Czego nie powinno się przynosić do „27”? Trzech rodzajów produktów: nie dzielimy się alkoholem, surowym mięsem i produktami zawierającymi surowe jaja. Oczywiście nie przynosimy żywności nadpsutej. A co możemy? Produkty, które sami byśmy zjedli, te, które przekroczyły datę minimalnej trwałości „najlepiej spożyć przed”, ale nie przekroczyły terminu przydatności do spożycia „należy spożyć do”, zapakowane w pojemnikach, słoiki, wyroby własne np. ciasto. Jeśli na pierwszy rzut oka nie widać, jaki produkt przynieśliśmy, warto nakleić kartkę z opisem. Każdy może coś przynieść – ponieważ Jadłodzielnię zasilają osoby prywatne, nie ma problemu z podatkiem od darowizny. Na Facebooku można odnaleźć grupę Jadłodzielnia Foodsharing Toruń – znajdziemy tam bieżące informacje o każdej większej dostawie jedzenia.

Ubiegłoroczne dane Federacji Polskich Banków Żywności podają, że w Polsce marnuje się rocznie około 9 mln ton żywności. Z tego 2 mln przypada na indywidualnych konsumentów. Najwięcej wyrzuca się pieczywa, owoców, wędlin, warzyw oraz jogurtów. 
Do marnotrawstwa żywności, według raportu, przyznaje się 60 proc. Polaków w wieku 18-75 lat. Głównym powodem wyrzucenia jedzenia do kosza jest nieważny termin przydatności do spożycia. Przyczyną są również niewłaściwe przechowywanie żywności, zbyt duże porcje posiłków, zakup złego jakościowo produktu, zbyt duże zakupy, a także niesmaczny produkt.


– Codziennie widzimy, ile dobra jest w ludziach, jak chcą się dzielić, jak żywiołowo reagują. To bardzo motywujące – mówi Sylwia. Jest pomysł, żeby współpracować z restauratorami. Pozostaje na razie kwestia logistyczna – dowożenia jedzenia do punktu. Jeśli Jadłodzielnia się sprawdzi, a wszystko wskazuje na to, że tak, Michał zdradza nam kolejny pomysł, o którym myśli od dawna – stworzenia miejsca wymiany niepotrzebnych mebli.
Jadłodzielnia to idea, która może odmienić światopogląd wielu osób. Być może zaczniemy uważniej robić zakupy – czy aby na pewno wszystko, co wkładamy do koszyka, skonsumujemy. A nawet jeśli nie, to będziemy mogli tym nadmiarem podzielić się z potrzebującymi.
Po południu zawiozłam kilka słoików z przetworami. Od razu nowa dostawa zainteresowała kilka osób. Dzielenie się cieszy.

Hanna Wojtkowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.