Polsko, dlaczego jestem dla Ciebie śmieciem?
Dosyć gruby tytuł, nieprawdaż? Ale i sprawa jest „gruba”. Jak wielu z Was dostałem w tym tygodniu z ZUS-u wyliczenie mojej emerytury. Wychodzi na to, że dla Polski jestem warty tyle, co wywóz 4 ton śmieci.
Każdy, który dostał ten list z ZUS-u, pewnie to czuje. Tyle lat pracy, biegania, wysiłku, stresów i… kilkaset złotych na starość. To jest jak WYROK. Nieodwołalny dla setek tysięcy z nas. Wyrok skazujący nas na upokarzającą wegetację.
ZUS wyliczył mi, ile warta jest moja starość. Podano sumę emerytury na dziś – to drobiazg, żart. Ale dostałem też wyliczenie na rok 2038, gdy będę przechodził w stan emerycki. Dowiedziałem się, że niezależnie od tego, jak wiele wysiłku wkładałbym w moją pracę, w 2038 dostanę mniej, niż obecnie wydaję na czynsz za mieszkanie. Mniej niż kosztuje wywóz 4 ton śmieci.
Czy jestem śmieciem dla Polski? Czy my jesteśmy śmieciami? Zapewne rządzący – wcześniej i teraz – z oburzeniem krzykną „ależ skąd!”. Tylko, że to będzie kłamstwo.
Bo oni już dziś wiedzą, że skazany jestem przez moją Polskę, na życie na marginesie marginesu. Moją emeryturę wydam w dniu wpływu na konto. W całości. Pewnie na czynsz, bo przecież przez ponad 20 lat nieco urośnie. Reszta mojego życia państwa polskiego już nie interesuje.
Może wkradnę się do jakiejś chłodni, gdzie mrozi się owoce morza, w tym ośmiorniczki, i tam zamrożę się do końca miesiąca. Do kolejnej wypłaty emerytury…
List od ZUS-u informuje mnie, że dalsza praca dla Polski nie ma sensu. Będzie ona frajerstwem, naiwnością. Bo państwo polskie, poprzez swoją instytucję, dało mi wybór: pozostań uczciwy i solidny, dzięki czemu zdechniesz w biedzie lub zacznij być bezlitosny i nie miej jakichkolwiek zahamowań. Wtedy na emeryturze będzie cię stać na chleb.
Cztery tony śmieci. Kilkadziesiąt lat życia. Dziękuję ci Polsko.