Toruńskie turnieje mają potencjał! [PLAŻA GOTYKU]
Plaża Gotyku - rozgrywany w Toruniu Puchar Polski w siatkówce plażowej na dobre wpisał się w czerwcowy krajobraz miasta. Rynek Nowomiejski po raz siódmy zmienił się w piaszczyste boisko, a kibice z roku na rok coraz tłumniej oklaskują zawodników. Na turniej przyjeżdżają też gwiazdy. W ubiegłym roku Krzysztof Ignaczak, a podczas tegorocznej edycji dołączy do niego Paweł Zagumny.
O tym, że kibice są spragnieni wydarzeń sportowych, nie tylko siatkarskich, na wysokim poziomie
rozmawialiśmy z
Piotrem Kaczmarkiem
dyrektorem turnieju
O Plaży Gotyku już kilka lat temu mówiło się, że to turniej, który ma potencjał. Z każdą edycją kibiców jest coraz więcej i ranga turnieju wzrasta. W czym tkwi tajemnica tej rosnącej popularności?
-Myślę, że w nietypowości. Rozstawiamy plażę w centrum miasta, a takich imprez na świecie zbyt wiele nie ma. Są duże imprezy rangi World Tour w stolicach wielkich miast – w Polsce odbywa się taka tylko jedna, a nam marzyło się, żeby do tego kiedyś dojść. Rozwijająca się Plaża Gotyku to część drogi, aby światowe turnieje zawitały kiedyś również do Torunia.
Puchar Świata odbywał się przez wiele lat w niewielkich Starych Jabłonkach, dopiero niedawno przeniósł się do Olsztyna. Sprawił jednak, że miejscowość, o której niemal nikt w Polsce nie słyszał, stała się stolicą siatkówki plażowej.
Miałem szczęście uczestniczyć w tym fenomenie, jakim był turniej w Starych Jabłonkach. Fenomen ten polega przede wszystkim na prawie 17-letniej konsekwencji i ogromnemu zaangażowaniu wielu ludzi. Zaczęło się od jednego boiska, potem doszły kolejne, aż impreza rozszerzyła się rangą do Pucharu Świata. Organizując te zawody uczyłem się i kilka pomysłów przeniosłem również na Plażę Gotyku.
Kibice w Polsce są coraz bardziej wymagający, chcą oglądać i uczestniczyć w dobrze zorganizowanych zawodach, maratonach czy wyścigach?
-Oczywiście, każdy chyba chce zobaczyć turniej czy uczestniczyć w zawodach, które mają klasę
i prestiż. Rywalizacja w nietypowym otoczeniu i przy dobrej atmosferze jest niezapomniana
i przyciąga więcej kibiców i zawodników.
Przed Panem kolejne wyzwanie – organizacja ultramaratonu.
-Ultramaraton, który organizuję, odbędzie się na Mazurach. Zajmuje się tym sprawdzona grupa,
z którą dobrze znamy się z turnieju w Starych Jabłonkach. W organizację zaangażowany jest również Kamil Leśniak – jeden z najlepszych obecnie ultra maratończyków w Polsce. Jeśli tylko dopiszą uczestnicy wierzę, że będzie to świetna impreza biegowa. Jeśli chodzi o inne biegi, jak Maraton Toruński, impreza ma już wypracowaną renomę, wymaga jedynie doszlifowania i czas pokaże, czy uda nam się zrealizować nasze pomysły, aby były to jeszcze lepsze zawody.
Naszym „sportem narodowym” niemal od zawsze jest piłka nożna. Czy szansę na taki tytuł mają inne dyscypliny, jak siatkówka czy piłka ręczna?
-Sportów narodowych mamy chyba tyle, ile sukcesów. Jesteśmy głodni zwycięstw, a do nich powoli przyzwyczajają nas siatkarze. Piłkarze na razie o tych wielkich sukcesach każą nam jeszcze pomarzyć. O ile wiele emocji w ostatnich latach dają kibicom chociażby skoczkowie narciarscy czy piłkarze ręczni, o tyle w piłce nożnej często jesteśmy zaskoczeni, kiedy turniej kończy się dla naszych zawodników z dobrym skutkiem. Ale wszyscy jesteśmy na dobrej drodze, żeby sportów narodowych było więcej, może dołączy do nich również siatkówka plażowa?
Przed nami dwa duże turnieje – Mistrzostwa Europy we Francji i Igrzyska Olimpijskie w Rio. Na który czeka Pan bardziej?
-Staram się oczywiście oglądać w ważnych momentach mecze reprezentacji, ale zdecydowanie bardziej angażują mnie siatkówka plażowa i biegi. Nie ukrywam, że nie jestem fanem piłki nożnej, więc na pewno bardziej czekam na Igrzyska w Rio.
Rozm. Maria Marcinkowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.