Niebieski spokój
Oj, działo się w ostatnich dniach na toruńskim niebie. Były NATO-wskie samoloty i spadochrony oraz całkiem pokaźne stadko balonów. Były piękne, kolorowe i jak to balony... niesforne. Najpierw, mimo wytycznych z góry, jak to balony nie chciały przelecieć nad Bulwarem i nad Wisłą. Bo balon swój rozum ma.
Jeśli nie powieje z dobrej strony, nie poleci, choćby nakazał mu nawet, cytując Harry’ego Pottera – Sami Wiecie Kto. Nieraz, jak widać, zupełnie niesłusznie określamy robieniem w balona, pewne puste obietnice polityków. Na toruńskim podwórku z tych balonowych obietnic na długo w pamięci utknęło mi parę. Kiedy swe największe sukcesy w F1 święcił Robert Kubica, grupa radnych obiecywała wybudowanie toru dla owej formuły pod Toruniem. W mieście, w którym nie ma ani jednego otwartego basenu z prawdziwego zdarzenia, opłacalna byłaby budowa toru wyścigowego? Inny klub chciał budować Nowe Centrum Miasta gdzieś przy zapyziałym dość poważnie dworcu Toruń Miasto. Dodać należy, że są tam aż dwa rozwalające się perony i przejście podziemne dość mocno nawilżone moczem i to raczej nie podróżnych. Jeszcze inni deklarowali budowę Mostu Zachodniego, kiedy trwała w najlepsze budowa tego wschodniego. Czekaliśmy na ów most kilkadziesiąt lat, wreszcie jest, może trochę się nim pocieszmy, co? Pewnie z tych obietnic wyjdzie trochę tyle, co z balonowego przelotu nad Wisłą, jedynie awaryjne lądowanie gdzieś na środku trasy średnicowej. A gdyby posłuchać tych obiecujących pseudobaloniarzy z Sejmu? Oj, wtedy zabrakłoby nam nie tylko jednej kolumny czy strony, pewnie zapisalibyśmy całe Toronto. A wszystko przez to typowe dla polityków, robienie nas w balona...