Pomysł wystartował, ale nie doleciał – nie ma zgody na nazwę „Port Lotniczy Bydgoszcz-Toruń”
Port Lotniczy Bydgoszcz-Toruń miał być, ale się zbył. To znaczy lotnisko zostaje, ale bez „Torunia”. Nasze miasto kwotą 5 mln zł miało dokapitalizować spółkę, w zamian za dodanie grodu Kopernika do nazwy lotniska.
Może być Warszawa-Modlin, Frankfurt-Hahn, Mediolan-Bergamo, ale na Bydgoszcz-Toruń nie wszyscy wyrażają zgodę. Już w czerwcu sześcioosobowa Rada Nadzorcza lotniska głosowana w sprawie nowej nazwy Portu Lotniczego im. Ignacego Jana Paderewskiego w Bydgoszczy. Za dwuczłonową nazwą głosowało czterech członków rady, przeciw było dwóch – z Bydgoszczy. Zabrakło jednego głosu „za”. Członkowie Rady Nadzorczej liczyli na to, że dzięki dwuczłonowej nazwie zwiększy się rozpoznawalność lotniska zarówno w kraju, jak i za granicą.
Ostateczna decyzja co do nazwy, ale przede wszystkim wniesienia przez naszą gminę 5 mln zł do spółki, miała zapaść w mijającym tygodniu na Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy. Niestety już kilka dni przed spotkaniem marszałek województwa Piotr Całbecki otrzymał dwa pisma od prezesa Przedsiębiorstwa Państwowego „Porty Lotnicze” oraz od ministra transportu z prośbą o ponowne przedyskutowanie zmiany nazwy przez akcjonariuszy. Dlatego też z porządku obrad zdjęte zostały punkty dotyczące dokapitalizowania lotniska i dodania do nazwy Bydgoszcz słowa Toruń. Piotr Całbecki: – Podczas głosowania członków Rady Nadzorczej przedstawiciel PPL popierał projekt. Skoro proszą jednak o spotkanie i negocjacje, wydaje się, że coś musiało się zmienić w ich podejściu.
Wcześniej prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski apelował o to, żeby PPL przeciwstawił się pomysłowi zmiany nazwy, więc coś jest na rzeczy. Michał Zaleski, prezydent Torunia, napisał list do prezydenta Bydgoszczy, w którym akcentuje pozytywne skutki nowej nazwy portu lotniczego – większej rozpoznawalności w świecie. Poza tym lotnisko potrzebuje pieniędzy. – Komisja Europejska zgadza się na pomoc publiczną dla małych lotnisk, które – z uwagi na skalę działalności – mają problem z uzyskaniem rentowności. Żeby port w Bydgoszczy był bezpieczniejszy i przyjazny pasażerom, wymaga inwestycji – uzasadnia w liście Michał Zaleski. – Absolutnie niedopuszczalnym jest apelowanie do posłów, szczególnie jednego ugrupowania politycznego, o zaangażowanie mające na celu niedopuszczenie do pozytywnego rozstrzygnięcia na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy spółki Port Lotniczy Bydgoszcz. Godnym potępienia jest namawianie parlamentarzystów, by wpłynęli oni na decyzje i opinie Ministra Skarbu, jako właściciela jednego z akcjonariuszy: P.P. „Porty Lotnicze”, a także poddawanie naciskom samego Ministra Skarbu.
Prezydent Torunia wspomniał również o tym, że Bydgoszcz nie skorzystała z okazji, w 2009 roku, żeby mieć większość udziałów, kiedy to austriackie przedsiębiorstwo Meinl Airports International Ltd. sprzedawało swój pakiet akcji. Wykupił je wówczas Urząd Marszałkowski. W tym roku władze Bydgoszczy również, mimo takiej propozycji, nie wsparły portu.
Głównymi akcjonariuszami portu lotniczego są: województwo kujawsko-pomorskie 70,49%, gmina Bydgoszcz – 22,61%, PPL 5,91, gmina Toruń ma 0,04%. Gdyby Toruń wykupił udziały za 5 mln zł, stałby się czwartym co do ich wielkości akcjonariuszem. Obecnie do lotniska trzeba dokładać ok. 6 mln zł rocznie. Pieniądze z toruńskiej kasy pomogłyby przez rok utrzymać bydgoski port.
Artur Niedźwiecki, rzecznik prasowy portu lotniczego w Bydgoszczy: – Mamy nadzieję, że tak sprawa nazwy lotniska i dokapitalizowania spółki się nie skończy. Wierzymy, że z ministrem infrastruktury uda się wypracować kompromis i dojdzie do mediacji.
Port lotniczy może obsłużyć od 700 tys. do miliona pasażerów rocznie. Obecnie liczba ta utrzymuje się w granicach 300-350 tys. podróżnych.
Hanna Wojtkowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
- toronto
- toronto magazyn
- toruń
- bydgoszcz
- lotnisko
- lotnisko bydgoszcz
- prasa toruń
- darmowa prasa toruń
- bezpłatna prasa toruń
- reklama toruń