Książki i podróże kształcą
-Toruń to fantastyczne miasto, idealne na niezapomniany weekend. Byłem tu nawet na kilku randkach- tak o Toruniu opowiada Michał Łukasiewicz, podróżnik oraz inicjator akcji „Od deski do deski”, który odwiedził nasze miasto z deską do prasowania….
Brzmi dość abstrakcyjnie i nietypowo. Ale czego się nie robi, by przyciągnąć uwagę do słusznej sprawy? Podróżowanie z deską do prasowania miało być wabikiem do popularyzacji czytelnictwa wśród dzieci i młodzieży. To połączenie jego dwóch pasji: tej do książek i tej podróżniczej.
I, żeby ktoś nie pomyślał, że to Prima Aprillis (to dopiero za miesiąc) nietypowy rekwizyt i towarzysz podróży znalazł swoje miejsce w toruńskim muzeum. Jest to w końcu prawdopodobnie pierwsza na świecie deska, która pokonała jakikolwiek dystans: pieszo, rowerem czy kajakiem. – Jest jak moja koleżanka! Ale teraz zostanie w muzeum po wsze czasy. Tak naprawdę bardzo się z tego cieszę. Może dzięki temu ktoś na nią zwróci uwagę, a ktoś inny zainspiruje się czytaniem książek albo ciekawymi podróżami. Może ktoś zechce lepiej poznać swój kraj – zdradza Michał Łukasiewicz.
Jak przyznaje bohater akcji, pewnie znalazło by się niejedno muzeum sztuki współczesnej, które chciałoby mieć w swojej kolekcji taki eksponat. Ale toruńskie Muzeum Podróżników jest dla niego wyjątkowe, a akcje wsparła sama Elżbieta Dzikowska. – Jako dziecko oglądałem program „Pieprz i wanilia” i byłem pod ogromnym wrażeniem wielkich podróży po świecie. Trudno wskazać jakąś konkretną podróż, która mnie zainspirowała, ale na pewno imponował mi fakt, że prowadzący nie zważali na przeciwności losu i na to co kto mówi, realizowali swoje plany – wspomina Michał Łukasiewicz. Pani Elżbieta Dzikowska od kilku lat promuje Polskę i było to pewnego rodzaju inspiracją dla młodego podróżnika. - Podróżuję po świecie, ale uważam, że Polacy nie doceniają swojego kraju. Przez swoją wyprawę, może trochę w sposób humorystyczny, chciałem zwrócić uwagę na wyjątkowe miejsca w naszym kraju- podkreśla.
Wszystko zaczęło się od wizyty na Wyspie Skrobiszewskiej i od książki „Przygody dobrego wojaka Szwejka”, stąd podróżnik zainspirował się abstrakcyjnym podejściem i specyficznym poczuciem humoru. Jednym z kluczowych założeń wyprawy, była promocja czytania oraz innych aktywności, pasji. – Czytelnictwo w Polsce spada, a ja czytam książki od deski do deski. Do tego Polacy nie do końca znają miejsca, w których żyją. Stąd połącznie podróży z promowaniem czytania. Deska to efekt poszukiwań nietypowego, niecodziennego motywu, który będzie wyróżniał hasło „Od deski do deski”, a jednocześnie się z nim wiązał w jakiś sposób. Najpierw pojawiła się sama książka, potem deska z tartaku. Ta ostatnia okazała się mało komfortowa, ciężka i zbieranie na niej pieczątek ze zwiedzanych miejsc również nie byłoby łatwe. – Któregoś dnia poszedłem na zakupy i w kącie zobaczyłem deskę … do prasowania. Przyznam szczerze, że nie miałem pojęcia, że jest aż tyle różnych desek do prasowania. To było to – śmieje się Michał.
Micha z deską pokonał prawie czterysta kilometrów, czego udokumentowaniem jest kilkadziesiąt pieczątek na desce. Potwierdził on również przekonanie, że tego typu eskapady można zrealizować bez wielkich nakładów finansowych. – Co drugi dzień starałem spotkać się z dzieciakami w szkołach, aby udowadniać im, że Polska jest ciekawa oraz że warto czytać. W Toruniu czuję się wyśmienicie, to miasto z dobrym klimatem. Ma wszystkie walory miasta turystycznego- zabytki, urokliwą Starówkę, jest gdzie dobrze zjeść i co odwiedzić.
Karolina Owsiannikow
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.