Gala pit bików: małe motocykle, wielka pasja!

Dla wielu z nich to początek życiowej przygody. Dla tych z największym talentem start w świat profesjonalnego motorsportu. Toruń i nasze region stał się prawdziwa kolebką nowej dyscypliny, a jazdę na pitach pokochały całe rodziny.


Na co dzień siedzą w szkolnych ławkach i uczą się polskiego czy matematyki. Ale po szkole, zakładają ochraniacze, kask, rękawice i wsiadają na motocykle. Niezależnie czy mają cztery czy czternaście lat. Od małego w ich żyłach płynie benzyna, a adrenalina jest czymś naturalnym. Zamiast spędzać godziny przed komputerem, jeżdżą na tor. Tam rywalizują w swoich kategoriach wiekowych. Z większymi i mniejszymi sukcesami, ale zawsze fair play. Bo to wpajają im rodzice i trenerzy od małego. Strach zawsze będzie w oczach rodziców. Ale całe szczęście mimo, że to dyscyplina ekstremalna, prędkości jakie osiągają małe crossowe motocykle oraz ich gabaryt, raczej nie prowadzą do wielkich kontuzji czy wypadków. Ryzyko pozostaje zawsze, jak i podczas jazdy na rowerze czy rolkach. Ale oni je podejmują. Teraz czas na nagrody. W styczniu przyszedł czas na podsumowanie sezonu i rozdanie pucharów.

Chcą wygrywać
Dla dzieci i młodzieży to przedsionek motorsportu, dla dorosłych często dyscyplina docelowa. Piątkowa gala będzie podsumowaniem minionego sezonu na torze off-roadowym. W zawodach PitBike Challange zmierzyło się blisko dziewięćdziesięciu zawodników w sześciu kategoriach, w tym siedem zawodniczek. -To wciąż nowa dyscyplina motosportu. Cieszymy się, że właśnie w Toruniu rozwija się tak dobrze. Mamy tu chyba najbardziej prężny ośrodek pit bik-ów w naszych kraju. Oczywiście to nie tylko wielka satysfakcja z misji, którą chcemy realizować, ale i ogromna nadzieja w młodych zawodnikach, którzy postawili z nami swoje pierwsze motocyklowe kroki- zaznacza Łukasz Pawlikowski, trener pit bike i przedstawiciel społeczności Otopit.pl

Pit bike to niewielki motocykl o stosunkowo dużej mocy. Instalowane są w nich silniki o pojemności od 49.9 cm3 do nawet 190 cm3. Jest to alternatywa do motocrossu, a po zmianie kół do dużego supermoto, z tym że w bardziej dostępnej formule. Niewielki gabaryt motocykla pozwala w opanowaniu go nawet przez kilkulatka. Dowodem tego jest najmłodszy uczestnik zeszłorocznych zawodów: Szymon Pawlikowski, który miał 4 lata. Najstarszy w stawce był Dariusz Leba,41 lat. Rekord toru w podtoruńskim Głażewie, gdzie odbywały się rundy zawodów PitBike Challenge ustanowił Kacper Rabikowski z czasem 00:40:09

Nie tylko gaz, ale i lekcja życia
-Nasi zawodnicy uczą się rywalizacji, uczą się wygrywać i ponosić porażki. To nie tylko wyścigi motocyklowe, to lekcja życia i szlifowanie charakteru. Jeżeli udaje się wyciągnąć młodzież z przed komórek i komputerów, jest to już dużo. Jeśli okazuje się, że oprócz pasji zawodnik ma jeszcze talent i dużo samozaparcia, możemy liczyć, że niebawem usłyszymy o nim w świecie dużego motorsportu. Najlepszym przykładem takiej historii jest Daniel Blin. Po raz pierwszy pojawił się na naszych zawodach w zeszłym roku. Sezon zakończył jako Mistrz Polski w pucharze supermoto. Na finał sezonu, jako jeden z dwójki Polaków został zaproszony na testy Red Bull MotoGP Rookies Cup, które odbywały się w Hiszpanii! – mówi Łukasz Pawlikowski.
Gali towarzyszył plebiscyt na najbardziej wartościowego zawodnika sezonu 2016. Pierwszy etap polegał na zgłaszaniu kandydatur, zawodnicy którzy uzyskali najwięcej zgłoszeń zostali zakwalifikowany do 2 etapu. Są to: Dariusz Leba, Martyna Dynasińska, Maksymilian Pawełczak i Daniel Blin.
Żaneta Lipinska-Patalon
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Łukasz Pawlikowski
Zaraża pasją i uczy zwyciężać
Trener, organizator, pasjonat sportów motorowych. Sam, jako nastolatek rozpoczął karierę na motocyklu żużlowym. Wychowanek toruńskiego klubu startował w Gnieźnie, potem w Grudziądzu. Po zakończeniu czynnych wyścigów wcielił się w role opiekuna i mechanika żużlowych sław, między innymi Roberta Kościechy i Darcego Warda. Ten ostatni zaszczepił w nim pomysł przeniesienia na polski grunt rywalizacji na pit bik’ach. Dwa lata temu postanowił zarażać młodzież sportem, który w wielu krajach jest początkiem przygody z motorsportem. Jak widać po sukcesach jego podopiecznych, misja została zakończona sukcesem i nadal trwa.

  

Daria i Darek Leba
czyli duet córka i tata na torze
Kiedy zaczynali swoje pierwsze starty w zawodach Daria miała 14 lat, a Darek 40. Różnica wieku nie przeszkadzała im w niczym. Ramie w ramię rywalizowali, oboje na wysokim poziomie. I podobno na torze, dogadać się łatwiej. – To prawda. Znaczenie łatwiej jest nam się dogadać na torze, ponieważ wzajemnie się o siebie martwimy i mamy do siebie pełne zaufanie. W czasie wyścigu cross-country czy supermoto zawsze staram się jednym okiem, oczywiście w granicach możliwości (śmiech), sprawdzić, czy tata jedzie i nie miał żadnego wypadku. W domu każdy na swoje obowiązki i nie bardzo mamy możliwość spędzania ze sobą tyle czasu co na wyjazdach z pitbike'ami, jednak gdy każdy wróci do domu codziennie rozmawiamy o tym co nowego „w naszym świecie pitbike'ow".

Na każdych zawodach zawodnicy „Lebuś Team” stawiają się całą rodziną. Po polskich torach jeździ z nimi siostra Dominika i mama Lidka. – Dla nas to już codzienność, co nie zmienia faktu, że zawsze się boje i czekam by Daria zakończyła szczęśliwie start. Wiem, że to ryzykowna pasja, ale jak stanąć na drodze do realizacji marzeń dziecka? Mogę tylko trzymać kciuki by się w tym realizowała, zaznacza mam Darii.
Oczywiście nastoletnia zawodniczka ma już plany na przyszłość, ale podchodzi do nich z rozsądkiem.- Pit biki to świetna zabawa. I coś co jest dostępne dla każdego. Łukasz organizuje świetne imprezy, które bardzo nas łączą i chyba to jest najlepsze. W przyszłości chciałabym się przesiąść na coś większego, jednak na razie bardzo dobrze bawię się pitach YCF. Czas i możliwość finansowe pokażą co będzie dalej, aczkolwiek zależy mi na tym, żeby jak najlepiej rozwijać się w tym co robię, oczywiście pod okiem Łukasza, któremu wiele zawdzięczamy.

Daniel Blin
W niecały rok od pita do światowych torów
Czternastolatek swoje pierwsze starty w zawodach odbył w minionym sezonie. Od razu widać było wielki talent młodego zawodnika. Sukcesy przyszły bardzo szybko. Najpierw na torze off-road w Głażewie, potem w zawodach supermoto na torach w Bydgoszczy, Koszalinie i Poznaniu, gdzie finalnie w ogólnopolskiej stawce stanął na najwyższym podium, pokonując starszych i bardziej doświadczonych zawodników. Po tym sukcesie przyszło zaproszenie do eliminacji zawodów Red Bull Rookies Cup. Zawody to przedsionek dużego Moto GP, a Daniel na eliminacje pojechał jako jeden z dwóch Polaków!
-Zeszły, a zarazem mój pierwszy sezon był dla mnie naprawdę przełomowy. Najpierw wygrana w Pucharze Polski Pitbike Supermoto, a później zaproszenie do Red Bull Rookies Cup'u gdzie mogłem jeździć z czołówką światowej młodzieży, a wszystko na przełomie siedmiu miesięcy. To wszystko potoczyło się bardzo szybko- mówi Daniel. -Chciałbym jeszcze raz podziękować, szczególnie tacie oraz wszystkim, którzy mnie wspierali i pomagali mi w osiągnięciu sukcesów. Mam nadzieję że w przyszły sezon będzie jeszcze bardziej owocny. Wiosna się zbliża, do zobaczenia na torze!
W nadchodzącym sezonie Daniel zaczyna poważne ściganie w barwach teamu Wójcik FHP Racing Team na motocyklu Yamaha R3 w Mistrzostwach Polski oraz Alpe Adria.

Szymon Pawlikowski
Cztery lata i zacięcie do dwóch kół

Najmłodszy zawodnik startujący w zawodach PitBike Challange. Kto miał okazje poznać Szymona, ten wie, że nie urodził się w „czepku”, a w kasku. Na torze w rodzinnym Głażewie stawia się z bratem i tatą, Miłoszem. Zaczynał jeździć z bocznymi kółkami przy motocyklu, ale szybko się ich pozbył. – Cóż mam powiedzieć. Szymon jeździł na motocyklu, kiedy jeszcze nie potrafił jeździć na dwóch kołach rowerem. Do pit bik’a ciągnęło go bardziej. Oczywiście zawsze się denerwuje, czy nic się nie stanie, ale wiem że jest pod dobą opieką męża, a jego zamiłowanie do jazdy jest silniejsze niż zakazy. Z tym nie da się walczyć- śmieje się mama Szymona, Bożena.
Oczywiście, że się boję i mocno przeżywam każde jej zawody, ale staram się ich wspierać na ile mogę. Wiem, ze to nie bezpieczny sport, jednak chcę, zeby realizowała swoje marzenia.

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.