Koniec gonitwy byków na Szerokiej
W poniedziałek zakończyła się dla mnie pewna era. Era walki o Europejską Stolicę Kultury dla Torunia. Ktoś powie, że koniec był w 2011. Formalnie tak, ale klamrę zamyka poniedziałkowe przegłosowanie przez komisję kultury Rady Miasta wycofania się z umowy o współpracy z hiszpańską Pampeluną.
Gdy pracowałem przy naszej kandydaturze, współpraca z Pampeluną była lansowana jako największy międzynarodowy motor naszych starań. „W parze” z tym miastem z Nawarry, znanym z arcykatolickiego uniwersytetu i dorocznej, ulicznej gonitwy młodych szaleńców ściganych przez stado byków.
Powiem szczerze, od początku uważałem, że ta współpraca nie przyniesie nam sukcesu i na tym tle zgrzytało między mną i „górą”. Co gorsza, strona hiszpańska zachowywała się, jakbyśmy byli uprzykrzoną muchą, a nie potencjalnym partnerem. I faktycznie: nic z tego nie wyszło. Bo chyba importowanie pomysłu parady na Trzech Króli to nie całkiem sukces. Teraz oficjalnie zrezygnowaliśmy z prób współpracy, wobec kompletnego braku zainteresowania nami władz Pampeluny. Bez radości powiem: „a nie mówiłem”.
Tak samo ostrzegałem głośno, że jeżeli nie potraktujemy poważnie Bydgoszczy i jej obecności w programie naszej kandydatury, to się na nas zemści. Zemściło się. 1 kwietnia 2010 Bydgoszcz zrobiła nam prima aprilis i sama wystartowała. Dziś wiem, że świat kultury znad Brdy był mocno zirytowany naszym toruńskim do nich podejściem.
Ale w tej sprawie nadal jestem optymistą!
Nieważne, że ani nam, ani Bydgoszczy nie udało się zostać ESK. Godnie Polskę reprezentuje Wrocław.
Ale Toruń i Bydgoszcz nadal mogą ze sobą współpracować na falach kultury. Nie potrzeba do tego ESK, tylko woli. Na polityków na razie bym nie liczył. Oni dadzą się zabić za elektoraty i na razie kawałkują Collegium Medicum UMK.
Może więc ludzie kultury? Ja już jestem od dawna pół bydgoski, pół toruński. Kto do mnie dołączy?