Toruń Zdrój?
Akwen toruńskiego Portu Drzewnego znam od dzieciaka. Jako młodzik, a potem junior startowałem tam na wioślarskich regatach.
Czasy to były kartkowe, więc aby zaoszczędzić na paliwie, nasze łódki zamiast jechać tam na przyczepie, dostarczaliśmy Wisłą w ramach treningu. A z powrotem już biegiem do przystani AZS-u przy Kosmosie. Później robiłem tam także kurs i patent żeglarski. Nigdy jednak nie spodziewałem się, że będzie tam kiedyś kurort. I to nie byle jaki, ale oficjalne uzdrowisko. Przyznać trzeba, że pomysłów i odwagi ojcu Rydzykowi nigdy nie brakowało. Ale to nic w porównaniu z jego konsekwencją. Mimo radykalnych poglądów nigdy się nie cofa i realizuje swoje cele. Można mu tej skuteczności jedynie pogratulować. Teraz, kiedy jego radiowo-medialny głos i zdyscyplinowany elektorat, stanowią jeden z filarów nowej władzy, można się spodziewać, że tak jak zaplanował – uzdrowisko stworzy. Można się z tego śmiać, można uznać za formę spłaty wyborczych zobowiązań, ale prawda jest taka, że w Toruniu tylko on może tego dokonać. I jakkolwiek na to nie patrzeć, to takie termy i zespół aquaparków są miastu potrzebne. Wszystkie takie obiekty w Polsce są zawsze oblegane. W sezonie często stoi się tam w długich kolejkach. Tak więc niespotykanie uzdolniony biznesowo zakonnik wypełni zapewne rynkową niszę. Znając jego wpływy na rządowe gabinety, można przypuszczać, że fala pieniędzy niczym tsunami przypłynie Wisłą z Warszawy do Portu Drzewnego. Może dzięki temu powstanie i most zachodni, którego zadłużone po uszy miasto samo w życiu nie wybuduje? A to wszystko, czyli zarówno termy, status uzdrowiska, jak i może most na zawsze w Toruniu pozostaną. I to będzie największa wartość dodana tego uzdrowiska. Pozostaje jedynie pytanie, jak to się ma do interesów Ciechocinka i Inowrocławia – uzdrowisk z tradycjami od lat. Mam nadzieję, że nie będziemy z nimi tylko konkurować, a bardziej współpracować.