Agnieszka Szarecka [Kobiety Torunia]

Czuwa nad zwierzętami w dzień i w nocy, bo wówczas pełni dyżury, codziennie.  – Był taki czas, że chodziłam w garsonce do pracy w banku, ale to nie dla mnie – mówi Agnieszka Szarecka. Od 14. roku życia związana z toruńskim Schroniskiem dla Bezdomnych Zwierząt – najpierw jako wolontariuszka, a od 2010 r. jako prowadząca placówkę. Kochająca zwierzęta – od zawsze.

 


Ojciec pani Agnieszki był weterynarzem i rodzinnie mieszkali na Kościuszki – tuż nad pomieszczeniami najstarszej w Toruniu lecznicy, w której tata pracował. Pod koniec lat 80.  został kierownikiem schroniska, zlokalizowanego wówczas przy wysypisku śmieci na ul. Kociewskiej. Pani Agnieszka jako 14-latka zaczęła angażować się w działalność schroniska. Przebywało w nim zaledwie kilka psów. – Mój tata przerwał proceder usypiania psów po dwóch tygodniach, więc kiedy objął stanowisko kierownika, zwierząt zaczęło przybywać. W 1992 roku przenieśliśmy się na obrzeża parku miejskiego na Bydgoskim Przedmieściu. Od tego czasu schronisko przeszło ogromną metamorfozę – opowiada Agnieszka Szarecka. Podkreśla, że właśnie obecna lokalizacja jest ogromnym atutem schroniska. Ludzie, idąc na spacer, często przy okazji wchodzą zerknąć na psiaki i zdarza się, że ujęci spojrzeniem jednego z nich… stają się właścicielem czworonoga!

W schronisku przebywają obecnie 303 psy i jest 46 kotów. W ubiegłym roku ponad 80 procent zwierząt znalazło nowe domy. Nawet zima okazała się dobrym czasem dla adopcji, choć zwykle im nie sprzyjała. Zwierzęta rzadko przebywają w toruńskim schronisku dłużej niż dwa lata, dzięki skutecznym akcjom adopcyjnym. Fundacja Azyl dla Królików, mieszcząca się w pomieszczeniach schroniska, wspiera placówkę w opiece nad futrzakami: królikami, świnkami morskimi, szynszylami, szczurami… Bo nie tylko psy i koty tracą dom.

Zwierzęta znajdują nowych właścicieli. Zmieniają się preferencje osób biorących czworonogi. Coraz częściej adoptowane są niemłode, czyli 5-6-letnie psy. Stare psiaki także nie tracą szans na nowy dom. Celem schroniska jest opieka nad bezdomnymi zwierzętami, a niestety często trafiają do niego psy, które mają właścicieli, w dodatku nieraz to oni sami przyprowadzają czworonogi jako… znalezione. Trudne momenty? – Kontakt z ludźmi, którzy porzucają zwierzęta, i schorowane czworonogi, którym nie potrafimy już pomóc. A ogromnie cieszą wszystkie adopcje, bez których ta praca pozbawiona byłaby sensu – podkreśla pani Agnieszka.  

Zmieniły się możliwości schroniska. Dzisiaj, dzięki sponsorom, można pozwolić sobie na wydanie nawet 1000 zł na operację czy zabieg. Pomagają wolontariusze. Od poniedziałku do piątku wyprowadzają psy na spacery. Ci, którzy to robią, przeszli specjalne szkolenie. – Niestety musieliśmy zrezygnować z sobotnich spacerów, mimo krytyki takiej decyzji przez wiele osób. Psy, wyprowadzane często w większej grupie, zamiast wyciszyć się na spacerze, wracały rozdrażnione. Budziła się w nich agresja. Potrzebowały kilku dni na uspokojenie się. Dodatkowo utrudniało to, z powodu nieobecności psów, weekendowe adopcje – wyjaśnia kierownik schroniska. Można również wspierać placówkę, ofiarowując czworonogom niezbędne rzeczy lub kupując karmę – warto jednak wcześniej zapytać, jakie są aktualne potrzeby, czego najbardziej brakuje.

Zmienili się ludzie zatrudniani w tego typu miejscach – wielu pracowników toruńskiego schroniska ma wyższe wykształcenie, są technikami weterynarii lub behawiorystami zwierząt. Agnieszka Szarecka również się dokształcała – po studiach ekonomicznych, które dziś bardzo przydają się w pracy, ukończyła psychologię zwierząt i zdobyła kwalifikacje technika weterynarii.

Budowa wybiegu dla szczeniąt i psów, które przebywają w zadaszonym budynku – to plany na przyszłość. A pomijając inwestycje – 2 kwietnia odbędzie się Światowy Dzień Bezdomnych Zwierząt – w tym roku nie na Barbarce, ale na terenie schroniska. Pani Agnieszka zawsze czuwa. Z powodu ograniczonych funduszy, sama prowadzi nocne dyżury. Pracuje całodobowo przez siedem dni w tygodniu. – Wychowałam się przy zwierzętach i naturalną konsekwencją tego jest droga, którą wybrałam – podsumowuje z uśmiechem pani Agnieszka.  

Hanna Wojtkowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.