Zaczęli wsadzać...
Nie pamiętam już, kiedy tak często w lokalnych mediach, w trakcie rozmów na targowiskach czy rodzinnych spotkaniach, słychać było narzekanie na wycinki drzew.
Mimo że Toruń szczęśliwie ominęły huragany, wiele ulic ogołociły zastępy drwali. W tym roku piły cięły równo i przy samej ziemi. Wióry i trociny leżały w wielu miejscach, a wielu nam, mimo chłodnego lata, brakowało cienia pięknych starych drzew i śpiewu ptaków. Niektóre wycinki budziły zrozumienie, inne ogromne kontrowersje. Do dziś boli mnie pusta Fosa Staromiejska, Chrobrego wzdłuż torów kolejowych czy Szosa Chełmińska. Napisano i powiedziano już o tym tyle, że szkoda gadać. Jak zawsze, kiedy temat jest gorący, a oburzenie suwerena wielkie i jak najbardziej zasadne, nasza lokalna władza uspokaja, łagodzi i obiecuje poprawienie błędów. Często to tylko obietnice, po to, by uspokoić nastroje i odczekać, aż temat przycichnie. Jak to mówią, nikt tyle nie da, ile polityk ci obieca, tym bardziej w Toruniu, gdzie mieliśmy już mieć sporo przeróżnych „cudów"”. Pamiętam obiecywaną estakadę pomiędzy mostem Piłsudskiego i wiaduktem, tunel dla aut pod placem Rapackiego czy lotnisko. Prawdziwym hitem i Himalajami populizmu była budowana na fali sukcesów Roberta Kubicy, obietnica zbudowania toru Formuły 1. Mimo że minęło już kilka ładnych lat, a deklarująca to partia współrządzi dziś miastem, o torze F1 słuch zaginął, (chociaż Kubica do Formuły ma ponoć wrócić, więc kto wie, może zbudują?). Dlatego do obietnic w Toruniu podchodzę sceptycznie. Tym bardziej ze zdziwieniem ostatnio przecieram oczy. Oto naprawdę w mieście zaczęto sadzić drzewa! Nie wycinać tylko sadzić, i to w wielu miejscach jednocześnie! Nie jakieś półmetrowe sadzonki czy badylki, tylko duże, dorodne i podrośnięte już drzewa. Nie tylko na głównych arteriach drogowych, ale także mniejszych uliczkach, np. na Zbożowej na Wrzosach. Brawo za to, bo po pierwsze, będzie ładniej i zielono, a po drugie UM dotrzymał słowa. Oby to był już stan permanentny, obiecuję i się wywiązuję. Oby...