Dwie dekady z UNESCO
Może na co dzień nie dostrzegamy tej wyjątkowości
. Może to widok, który nam już spowszedniał. Może właśnie po to są takie uroczystości, jak ta, upamiętniająca wpis Torunia na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, byśmy przypomnieli sobie, jaki skarb posiadamy w naszym mieście. Pamiętajmy, że wydarzenia, trendy, ludzie przemijają. Każda epoka tworzy swój wyjątkowy spektakl życia codziennego, którego od setek lat tłem są te same mury. Niezmiennie budzą podziw turystów i nadają monumentalizmu. To najlepsze budowle stylu gotyckiego, według wpisu wybitne. Co więcej trzeba podkreślić, że w przypadku Torunia na liście znalazł się nie pojedynczy obiekt, a cały średniowieczny zespół miejski: Stare i Nowe Miasto oraz ruiny zamku krzyżackiego. Znalezienie się na liście UNESCO poprzedzone było wieloletnimi staraniami naszego miasta o to, by znaleźć się w tym prestiżowym zestawieniu. To efekt pracy naszego środowiska naukowego, dwóch profesorów: Jana Tajchmana i Mariana Arszyńskiego, związanych z toruńskim Wydziałem Sztuk Pięknych. Obaj byli moimi wykładowcami i wiem, jak wielkie serca zawsze wkładali w ochronę naszego dziedzictwa i eksponowanie jego walorów. Po wielu latach zaangażowania udało się przeforsować wpis Torunia, stało się to w 1997 roku. Stosunkowo niedawno.
Co daje nam wpis? To nie tylko prestiż, ale również rekomendacja. To polecenie ekspertów, że Toruń warto odwiedzić i zobaczyć na własne oczy. To gwarancja, że przyjeżdżamy do miejsca, w którym zabytki i układ urbanistyczny są wartością, o którą się dba i którą się szczyci. Wpis to również gwarancja pomocy, jeśli okazałoby się, że nasze zabytki znalazły się w zagrożeniu. To również kontrolny wzrok wymierzony w stronę Torunia, bo wpis można stracić. Taka groźba zawisła w tym roku nad chorwackim Dubrownikiem, który ze względu na oblężenie miasta, musiał wprowadzić dzienny limit turystów. Myślę jednak, że takie problemy, to nie problemy... Jakoś sobie poradzimy.