Brak tytułu
„Oczywiście każdy przyjazd do Polski budzi we mnie nostalgię do czasów, w których tutaj żyłem. Każde miasto, każda ulica, coś mi przypominają. Zanim wyjechałem z kraju, zjeździłem Polskę z moim zespołem „Street Blues” oraz w duecie Sapieja – Dziano. W Toruniu bywałem często, nawet miałem kiedyś tutaj dziewczynę.
Czuję się świetnie na scenie w Pameli i jeśli chodzi o emocje, staram się zawsze dawać z siebie wszystko to, co mogę”. Takimi spostrzeżeniami podzielił się ze mną Thomas Dziano tuż po swoim występie w Hard Rock Pubie Pamela. Zagrał w duecie z Mike'em Greenem. Artyści po raz pierwszy spotkali się w 2011 r., kiedy to z okazji setnej rocznicy urodzin Roberta Johnsona, zagrali z jego wnukiem. Obaj od lat mieszkają we Francji, gdzie w 2012 r. wraz z Alainem Michelem i Stephanem Ranaldim założyli grupę Immigrants. Kontynuując opowieść o współpracy z Mike'em Greenem, Thomas Dziano stwierdził: „Jako Immigrants nagraliśmy dotąd jedną płytę. Mamy jednak plany na nagranie kolejnego albumu, ale już tylko w duecie”. Na początku lat 70. ubiegłego wieku Mike wyjechał z USA, aby uniknąć służby wojskowej. Odbycie jej było wtedy równoznaczne z udziałem w wojnie wietnamskiej. Mimo amnestii, ogłoszonej 21.01.1977 r. przez Jimmy'ego Cartera, uchylając się od służby wojskowej w Wietnamie, pozostał we Francji. A jaka jest historia Thomasa Dziano? Artysta wspomina: „W 1987 r. wyjechałem z zespołem do Berlina Zachodniego. Sporo koncertowaliśmy zarówno jako Street Blues, jak i w duecie z Maćkiem Guzowskim. Pozostaliśmy w tym mieście do upadku Muru Berlińskiego. Nie wyjechałem z Polski ze względów finansowych. Jak każdy młody człowiek chciałem poznać świat, inne kultury”. Thomas dobrze wspomina czasy koncertów w Blues Café na Körnerstrasse, jednocześnie zauważając, że po 10 listopada 1989 r. sporo się w tym mieście zmieniło: „Upadek muru był dla mnie nieoczekiwanym wydarzeniem. Właśnie z tego powodu wyjechałem z Berlina. W mieście zaczęło się robić nieprzyjemnie. Nie wszyscy byli zadowoleni z połączenia Niemiec. Coraz trudniej było znaleźć sposobność do grania muzyki. Cały system padł i nie było to już miejsce dla mnie. Zresztą nigdy bym się nie zdecydował zostać w Niemczech na stałe. Chciałem jechać dalej, zobaczyć coś innego”. Po wyjeździe z Berlina Thomas Dziano obrał kurs na Amsterdam, gdzie, jak sam określa, spędził kilka „ładnych i zadymionych miesięcy”. W Holandii koncertował w kilku miastach, by ostatecznie znaleźć się we Francji, gdzie z grupą Street Blues nagrał dwie płyty: „Driving Licence” (1996) oraz „Prodigal Son” (2000). „Utrzymać się z muzyki jest ciężko, ale granie daje mi chęć do życia” – tym stwierdzeniem zakończył swoją opowieść Thomas Dziano.
Darek Kowalski