2017 zgłoś się...
Już w niedzielę, obudzimy się w roku 2017. Mimo, że raczej nie jestem przesądny, nie mogę się już tego doczekać.
Najwyraźniej 6 w tegorocznej dacie była pechowa. Nie pamiętam od dobrych kilkudziesięciu lat, takiej kumulacji nieszczęść, katastrof, zamachów i plag wszelakich jak w 2016. Może to zwykły zbieg okoliczności, ale mijający rok był chyba wyjątkowo zły. Były makabryczne zamachy w wielu krajach Europy, terror wpisał się już niestety w codzienność starego kontynentu. Nicea, Monachium, Bruksela, Berlin... a końca nie widać. Wciąż trwa wojna w Syrii, co powoduje niekończący się napływ uchodźców do nas. W Afryce AIDS i ISIS zabijają prawie na wyścigi, tysiące ludzi, Ukraina nadal płonie, toną statki, spadają coraz częściej pełne niewinnych ofiar samoloty. Od lat świat nie notował odejścia tylu wielkich artystów, także nad Wisłą. Do tego brytyjski Brexit, nieobliczalny Trump w USA, na kremlu groźny Putin i podzielona murem na pół Polska. Dlatego czekam na nowy rok, na szczęśliwą siódemkę w dacie, jak nigdy dotąd. Bo siódemka, to cyfra dla większości religii i kultur wyjątkowa. W Starym Testamencie, siedem ma moc szczególną, wszak to siódmego dnia Bóg zakończył stwarzać świat i odpoczął. Biblia cała pełna jest siódemek, a na pytanie ile razy należy wybaczać bliźniemu, pada odpowiedź 77(szkoda tylko, że nie wszyscy politycy w katolickiej Polsce o tym pamiętają...). Starożytni Grecy mieli swoje siedem Hesperyd i siedem Plejad. Siedmiu głównych bogów prowadziło Gotów, a do dziś właśnie siedem bóstw szczęścia mają Japończycy. Muzułmanie muszą w trakcie pielgrzymki do Mekki, siedem razy okrążyć Kaabę. W kultach afrykańskich większość bóstw ma siedem głów i siedem żon (to dopiero kumulacja...). To na siedmiu wzgórzach powstał kiedyś Rzym, a kolebką Węgrów był Siedmiogród. Oby więc owa magiczna Siódemka, przyniosła wszystkim nam, na świecie i w kraju, więcej spokoju i szczęścia w 2017 roku. Czego Państwu, Polsce i sobie z serca życzę.