Hej kobiety. Obudźcie się!
Marek Kondrat to super facet, Erik Poppe nie ma czasu bo jego film zgłoszono do Oscara, Wojtek Smarzowski to człowiek niebywały. To tylko garść wniosków z kończącego się, 14. Tofifest. Piszę o tym, bo współtworzę ten festiwal, ale też dlatego, że po prostu poznałem na nim fajnych ludzi.
Kondrat fascynuje świeżością umysłu i błyskotliwym dowcipem. Smarzowski to maszyna intelektualna, ale i niezwykle empatyczny człowiek, ukrywający pod powłoką lodowatego perfekcjonisty, nadwrażliwą duszę. Erik Poppe to niezwykle barwny facet, wyczulony na ludzką krzywdę. Wiele lat był reporterem wojennym, teraz tworzy filmy. Nadal mówi tym samym, mocnym głosem sprawiedliwości. Pięknie mówiła o filmie Ralica Petrova. Bułgarska reżyserka, pokazała na Tofifest premierowo w Polsce swoje „Bez Boga”. O filmie powiedziała że to „świątynia” i poprosiła nas, byśmy nogami głosowali na kino autorskie. Chodząc do kin, kupując bilety wspomożemy filmowców, którzy np. w Bułgarii maja totalne trudności ze znalezieniem środków na filmy.
Z festiwalu płynie też jeden przekaz który uważam za najważniejszy. Każdy kto obejrzał projekcję odnowionej cyfrowo kopii legendarnego filmu Ridley’a Scotta „Thelma i Louise” wie o czym piszę. Chodzi o oś główną festiwalu. Ten film w tym roku obchodzi 25-lecie premiery. O jest niestety wciąż aktualny, o czym mówiliśmy na debacie po filmie. Niestety, bo ta historia o dwóch kobietach, których życie zmienia się w jednej minucie pod wpływem próby gwałtu, mogłaby zostać opowiedziana także dziś. Odtwórczynie głównych ról, Susan Sarandon i Geena Davis, mówiły o tym w Cannes w tym roku. „Nic się nie zmieniło”. Minęło ćwierć wieku i nadal króluje kultura gwałtu, a kobieta jest jakby człowiekiem gorszej kategorii.
Nadal „Thelma i Louise” jest jedynym (!) filmem, który na poważnie pokazał niepokorne bohaterki, a nie bohaterów. Bo przecież nie jest poważnym pokazywaniem mocnych kobiet główna rola Jennifer Lawrence w „Igrzyskach śmierci” lub jakaś kolejna CatWoman w następnej durnej ekranizacji komiksu.
Na linii szacunku dla kobiet, przez ćwierć wieku nic się nie zmieniło i chociażby po to, aby głośno o tym mówić, warto było zrobić ten festiwal.
- felieton toronto
- Felieton
- Marek Kondrat
- Erik Poppe
- Oskary
- tofifest
- festiwal filmowy toruń
- toruń
- Toronto Toruń