Jacek Koślicki

Jacek Koślicki

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Zbliża się sezon grzewczy. Jak ogrzać dom?

Zbliża się sezon, w którym niestety musimy zacząć się dogrzewać. Znowu będziemy musieli wdychać niepożądane zapachy, które są zwykle efektem nieodpowiedzialności właścicieli posesji. Czym ogrzewać dom, żeby nie zatruwać życia innym? Mamy zarówno tradycyjne opcje, jak również nowości.

Toruń za pół ceny już w ten weekend!

Akcja „Toruń za pół ceny” to już niemal tradycja. Dziś rusza jej 11. edycja, z rekordową liczbą partnerów! Sprawdźcie, gdzie warto do niedzieli się wybrać i jakie miejsca zachęcają najciekawszą ofertą.

O wolności do łzawienia

Wokół wolności i godności człowieka kręcił się będzie tegoroczny Tofifest. Punkt wyjścia: film Ridleya Scotta „Thelma i Luise” z lat 90. Wprawdzie wolność wyboru kończy się śmiertelnie, ale wyzwolenie nie zawsze ma happy end. Mamy wolność, wybierając film, który chcemy zobaczyć, to, czy idziemy na „odmóżdżacza”, czy na coś, co wniesie niepokój i poruszy. Gros osób wybierze pierwszą opcję, niektórzy skorzystają z drugiej.
Jestem filmowym płaczkiem, nawet na bajkach się wzruszam i wychodząc z kina, nie zdejmuję okularów 3D, bo wyglądam dramatycznie. Zawsze się dziwę, jak to możliwe, że prawie wszyscy nie muszą iść po projekcji w tych okularach przez miasto albo chociaż do auta. Lubię trudne filmy, bo żyją we mnie długo. Nie zapomnę filmu „Barany. Islandzka opowieść”, „Syna Szawła” czy „Białego cienia”. Takie kino otwiera nasze myślenie o trudnych sprawach, oświeca, niesamowicie uaktywnia mózg.
Nie wymagajmy, żeby filmy czy książki były łatwe i przyjemne. Chciejmy pomyśleć, czuć niepokój, żeby coś nas wzruszało. Ewolucji od stołu kuchennego czy ulubionego fotela nie wymagamy, ale od człowieka jak najbardziej tak. W ciągu życia mamy na to wiele szans. Dzięki trudnym filmom też możemy ewoluować. A to piękne! I bezbolesne.
A nawiązując do Dnia Chłopaka, który przypada właśnie dziś, namawiam chłopaków młodszych i starszych do tego, żeby się wzruszali i płakali. Nie tylko na filmach (choć pamiętam pana, który płakał jak bóbr na „Czekając na Joe”). Myślę, że wiele razy mają na to ochotę, a jakaś bezsensowna tradycja wychowawcza zakazała dwulatkowi i się taki biedny nie wypłacze przez kolejne 80 lat. Wasza wrażliwość kręci kobiety, naprawdę!!! Bardzo! To taka piękna wolność emocjonalna. Z okazji Wolności zachęcam do wyzwolenia się z filmów łatwych, zniesienia zakazu kinowego łzawienia i z wszystkiego tego, co nas dobrowolnie i negatywnie zamyka w osobistym więzieniu.

Czas na Elektrowstrząsy

Kilka miesięcy temu zadzwonił do mnie Krzysztof Janiszewski. Zaskoczył mnie. Chciał porozmawiać o nowej płycie Half Light. Gdyby zrobił to w czasie, gdy śpiewał w zespole Janusz Niekrasz Band, to ze względu na muzykę, którą wtedy wykonywali, czułbym się bardziej kompetentny. Poza tym Half Light współpracował z dobrą wytwórnią płytową... Z drugiej strony, w 2008 roku, gdy Krzysztof kończył współpracę z Januszem Niekraszem, na koncie miałem tylko jeden wydany krążek i nie byłem raczej dobrym partnerem do rozmów na takie tematy dla cenionego projektu jakim był JNB. Poza tym rozmowa z takimi ludźmi, jak muzycy Half Light, nigdy nie jest straconym czasem. Umówiliśmy się więc na spotkanie. Na przyjaznym gruncie, czyli w Hard Rock Pubie Pamela. Miałem przygotowanych jeszcze kilka argumentów, którymi chciałem rozmówców przekonać do tego, że może jednak nie jestem dla nich najlepszym wydawcą. Zaskoczyli mnie kolejny raz. Tym razem swoją determinacją. Rzadko się zdarza na etapie powstawania płyty, żeby artyści tak dobrze wiedzieli, czego chcą i z kim zamierzają to zrobić. Komunikat z ich strony był czytelny: „czas na zmiany”. Pomyślałem: skoro są tak mocno zdeterminowani, nie mogę zmarnować szansy na współpracę z ludźmi o tak wielkim potencjale. I że właśnie na to trzeba zwrócić uwagę fanów – na ich możliwości. Szczególnie po sukcesie, jakim niewątpliwie dla Half Light było zwycięstwo w plebiscycie Toruńskie Gwiazdy 2016 w kategorii Zespół Roku. Trudno sobie wymarzyć lepszy czas na prezentację piątego studyjnego krążka w dyskografii zespołu. Premierze płyty „Elektrowstrząsy”, która odbędzie się w Pameli 7 października 2016 (piątek), towarzyszyć będzie wernisaż wystawy fotograficznej prezentującej zdjęcia muzyków Half Light, czyli Krzysztofa Janiszewskiego, Piotra Skrzypczyka oraz Krzysztofa Marciniaka. Zdjęcia powstały w czasie produkcji klipu do utworu „Arytmia serca świata”, który muzycy samodzielnie zrealizowali na ulicach Berlina. Zdjęcia, klip oraz materiał z płyty „Elektrowstrząsy” wykonany na żywo przez Half Light. To bardzo dużo, ale jeszcze nie wszystko, co będzie się działo tego wieczoru w Hard Rock Pubie Pamela. Premierę płyty uświetni swoim występem duet Maciej Dłużniewski & Tomek Lipiński. Wydarzenie poprowadzi jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich dziennikarzy muzycznych działających za granicą – Tomasz Wybranowski. Prywatnie fan Half Light i przyjaciel muzyków tworzących zespół. Będzie się sporo działo, jednak najważniejsze są „Elektrowstrząsy”... którym podda nas tego wieczoru Half Light.

O finale... subiektywnie

W niedzielę zakończył się sezon ligowy. Nasi żużlowcy zdobyli „na Jancarzu” srebrne medale i trzeba im tego serdecznie pogratulować. Przed sezonem wiele mówiło się o silnych drużynach z Zielonej Góry, Leszna, które wraz z Gorzowem miały odebrać Aniołom medale, a może nawet wypchnąć poza pierwszą czwórkę. Na papierze ich składy wyglądały bardzo dobrze, ale jak mawiają najstarsi kibice: nazwiska nie jeżdżą. Dlatego srebro, po wspaniałych meczach z Falubazem i minimalnej porażce ze Stalą, to świetny wynik. Mecz rewanżowy, podobnie jak nawet najwierniejsi kibice Apatora, obejrzałem jedynie w telewizji. Coś chyba z lubuską gościnnością jest „nie halo”. Tak bardzo bali się tam kilkuset „naszych”, że nawet przysługujące klubowi bilety zostały toruńskim fanom odebrane. Jakie to prymitywne... Szkoda jedynie, że w finale ligi znowu wróciły koszmary z przeszłości. Hucpa z biletami, dziwnie przygotowany tor, kontrowersyjne decyzje sędziego... Nikt nikogo za rękę nie złapał, ale żużlowcom Stali pomagały tego dnia ściany, łuki i sędziowskie oko... Mnie bardzo boli to, w jaki sposób i co o „Aniołach”, słyszałem od „bezstronnych” dziennikarzy. Nie da się ukryć, że Torunia w polskim żużlu nie lubią. Pytanie dlaczego? Pewnie z zawiścią podpatrują nasz od lat doskonale zorganizowany klub, zazdroszczą zawodnikom terminowych wypłat i doskonałej publiczności. Sukces, szczególnie w Polsce, zawsze budzi niechęć frustratów. Nie tylko w sporcie... Ale trudno nie łączyć tej niechęci w naszą toruńską ucieczką z Zielonej Góry kilka lat temu... Zepsuliśmy wtedy całej żużlowej Polsce frajdę z tego sportu. Obawiam się, że „smród” tamtego finału jeszcze wiele lat będzie ciągnął się za naszymi żużlowcami. Dlatego Anioły, już dziś bierzcie się do pracy, bo w przyszłym sezonie musicie być najlepsi. Jest co i komu udowodnić!

Z popcornem na „Wołyń”

7 października do kin polskich wchodzi „Wołyń” Wojtka Smarzowskiego. Niewielu go widziało, ale ci, co widzieli, mówią, że w naszym kinie nie było niczego mocniejszego od dziesiątków lat. „Powiedzieć, że film wbija w fotel, to mało powiedzieć" - napisał na Twitterze jeden z krytyków po pokazie na festiwalu w Gdyni. Film mówi o jednej z największych tragedii jakie spotkały Polaków podczas II wojny światowej, o „rzezi wołyńskiej”.

Spotkanie autorskie: Robert Małecki o powieści „Najgorsze dopiero nadejdzie”

Ponura toruńska jesień. Dziennikarz Marek Bener dowiaduje się, że niedługo straci pracę. Przed nim już tylko jedno reporterskie zadanie; redakcja wysyła go, aby przyjrzał się sprawie spalonego domu. Na miejscu okazuje się, że w pożarze zginął jego dawny przyjaciel, który przed laty uwiódł mu narzeczoną. Kobieta prosi go o pomoc, niestety, niedługo potem znika bez śladu. Co się z nią stało? Bener musi ją odnaleźć. Nie wie, że intryga, w którą dał się wciągnąć może kosztować go życie...Tak zaczyna się "Najgorsze dopiero nadejdzie" Roberta Małeckiego. To jego debiutancka powieść. Zachwycił się nią Mariusz Czubaj, jeden z tuzów polskiej "kryminalistyki". Książka, w której gród Kopernika, odgrywa niepoślednią rolę, pojawi się w księgarniach 28 września. I jak zapowiada autor będzie miała kontynuację, bowiem śledztwo prowadzone przez Marka Benera zostało rozpisane na trzy odrębne powieści.

Subskrybuj to źródło RSS

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.