Wilcza vs. Marszałek 1:0
Zgoda na wyrok sądu? To w Polsce ostatnio nie w modzie. Tym większe zaskoczenie przyniosła ostatnia wypowiedź Marszałka Województwa. To wręcz szok roku 2016!
Co się stało? Nie, Marszałek nie przyłączył nas do Luksemburga ani Urząd Marszałkowski nie przeniósł się na Marsa. Po prostu Piotr Całbecki przegrał w sądzie walkę o unieważnienie konkursu na dyrektora naszego teatru im. Horzycy i... uznał wyrok!
To się nie zdarza w Polsce, a jednak się zdarzyło. Co prawda Marszałek uległ dopiero po walce w sądzie, ale jednak.
Pewnie dla wielu Torunian, znękanych codziennym wyścigiem o związanie końca z końcem, sprawa konkursu na dyrektora teatru nie wydaje się być ważna.
Ale jest i powinna być! Przypomnę, przed ponad rokiem konkurs na szefa Horzycy zakończył się potworną awanturą na ogólnopolską skalę. Reżyser i dramaturg Romuald Wicza Pokojski, który uczciwie konkurs wygrał, rankiem następnego dnia dowiedział się, że konkurs unieważniono. Nie dywagujmy dlaczego.
W efekcie do dziś konkurs nie został rozstrzygnięty. Decyzja marszałka o powrocie do rozmów z Wiczą jest mądra.
Mam jednak przerażający wniosek. Do tego stopnia przywykliśmy, że konkursy na różne stanowiska są farsą, że ruch Marszałka odbieramy jak coś unikatowego. Przywykliśmy, że kryteria są tak ustawione, aby wygrać mógł tylko „ten jeden”. Że tak długo robi się dogrywki, aż „nasz” kandydat zostanie mistrzem. Zawsze jest jakaś metoda. W konkursie na szefa muzeum w finale jest czterech młodych i jeden emeryt? Nic prostszego, nagle okazuje się, że akceptowani są tylko uczestnicy Uniwersytetów Trzeciego Wieku. Można? Można!
Czy kiedyś wróci normalność w konkursach w najbardziej olewanej w Polsce dziedzinie życia – kulturze? Pewnie nie, bo przecież tak naprawdę jako naród kulturę mamy mocno gdzieś. Porządnego Polaka nie obchodzą wojenki „nadętych artystów”.
Ignorujcie, mówcie, że nie ważne. Nie liczcie jednak na pomoc, kiedy komisja konkursowa odrzuci Was, bo macie za mały wzrost, a w Waszym konkursie wygrać mogą tylko mierzący 1,87 metra.