Byle do dyplomu (?)!

To był przełom dla całej naszej grupy. Zwykle nad książkami spędzaliśmy całe dnie. Większość specjalistycznej literatury dostępna była tylko w czytelni. Kiedy okazało się, że można zrobić zdjęcia, a do biblioteki wysłać jednego „dyżurnego”, poczuliśmy prawdziwy zew nowoczesności. I nie... to nie jest tak daleka prehistoria, jak mogłoby się wydawać. Sceny te działy się jakieś dziesięć lat temu. Aż trudno w to uwierzyć, ale tak, cyfryzacja naszego życia, przebiegła dość szybko. Technologia zawładnęła naszą codzienności, również codziennością studencką. Ale niezależnie od tego, czy zaliczenie wpisywane jest do papierowego indeksu czy elektronicznego „dzienniczka”, najważniejsze są cele. My mieliśmy cel. Celem pierwszym było dostanie się na wymarzony kierunek, a były to czasy, kiedy zdawało kilka osób na jedno miejsce. Kolejnym celem było skończyć wybrane studia. Po co? Bo byliśmy tam, gdzie chcieliśmy. Kochaliśmy to, co robiliśmy, wyobrażaliśmy się w zawodzie, który wybraliśmy. Mieliśmy cel. Nie po to siedzieliśmy w bibliotece, by dostać dyplom.

Dziś mówi się, że studia są tylko dla „papierka”. Pół biedy, gdy opinię taką wygłasza ktoś z boku. Gorzej, gdy mówi to student. Ten sam, który studiuje już trzeci kierunek, bo się nie odnalazł. Szukanie samo w sobie jest bardzo dobre, o ile nie jest to poszukiwanie drogi na skróty. Jaki jest współczesny student? Bardzo chętnie poznamy Państwa opinię na ten temat. Do tablicy wywołujemy również studentów, czekamy na komentarze w tej sprawie na www.toronto-magazyn.pl. Tymczasem witamy Was w Toruniu! Zarówno studentów, którzy wrócili tu po wakacyjnej przerwie, jak i tych, którzy zaczynają studenckie życie w naszym mieście. Tradycyjnie w październiku zachęcamy do rozpoczęcia współpracy z redakcją i naszym działem promocji i reklamy. Szczególnie tych studentów, którzy chcą się czegoś nauczyć!

Żaneta Lipińska-Patalon
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.