Chcesz się zdrowo odżywiać? – uważaj, gdzie kupujesz
Filip Malinowski przy unikatowym stanowisku czosnku niedźwiedziego na Kępie Bazarowej Fot. Joanna Wojno-Wolska

Chcesz się zdrowo odżywiać? – uważaj, gdzie kupujesz

Niezaprzeczalnie przybywa osób zaczynających się zdrowo odżywiać i zgłębiających ten temat. Rośnie liczba świadomych konsumentów, a wraz z nimi ilość ekobazarów, sklepów ze zdrową żywnością i rolników, którzy mają odbiorców i fanów swoich plonów oraz produktów. Tylko się cieszyć.

To napawa optymizmem, że coraz więcej osób chce unikać chemii w jedzeniu, której ilość jest pesymistyczna i niepokojąca. Czasami warto kupić ekologiczny, nieco droższy produkt, niż załadować kosz w markecie do pełna, z czego i tak część kończy zwykle w koszu na śmieci. Na co powinniśmy zwracać uwagę podczas zakupów? Jeżeli znajdziemy produkt z zielonym listkiem utworzonym z unijnych gwiazdek – czyli z euroliściem, znak Polskiego Centrum Badań i Certyfikacji, ekoland czy Poznaj Zdrową Żywość, to mamy gwarancję, że produkt jest ekologiczny. Certyfikaty dają pewność, że rośliny i gleba nie były traktowane żadnymi chemicznymi środkami ochrony roślin, a w przypadku hodowli oznaczają, że zwierzęta żyją w dobrych warunkach. 

Czytaj etykiety
Wybierając się na zakupy, warto zwracać uwagę na etykiety. W sklepach ze zdrową żywnością zawsze możemy dodatkowo poprosić o certyfikat i sprawdzić, czy dany produkt faktycznie pochodzi z ekologicznego źródła. W przypadku półek ze zdrową żywnością w marketach powinniśmy zwracać uwagę na ich przechowywanie – czasami artykuły wymagają lodówki, a się w niej nie znajdują. I nigdy nie odpuszczajmy sobie czytania składu danego produktu. Filip Malinowski z Fundacji Zdrowego Życia zachęca przede wszystkim do kupowania żywności jak najmniej przetworzonej i z krótką datą ważności: – Majonez bez konserwantów możemy przechowywać maksymalnie dwa tygodnie, a nie kilka miesięcy. To o czymś świadczy. Olej tłoczony na zimno powinniśmy zużyć w ciągu 3-6 miesięcy. Szybciej się psuje niż olej rafinowany, dlatego że ma wiele witamin oraz minerałów – to jest jego wartość.

Okazją do zakupu produktów dobrej jakości są na pewno jarmarki zdrowej żywności – w Toruniu jeden z nich odbywa się w każdą pierwszą sobotę miesiąca w Muzeum Etnograficznym, a drugi co dwa tygodnie przy zamku krzyżackim, ale od 2 kwietnia przenosi się na Rynek Nowomiejski. – Modyfikujemy nieco nasz jarmark. Wzbogacimy go o funkcję dydaktyczną i integracyjną. Planujemy warsztaty kulinarne. Już w najbliższą niedzielę, 2 kwietnia, dzieci z rodzicami będą dekorować wielkanocne mazurki. Opowiemy o tym, jak można przygotować potrawy z ekologicznych składników. Pojawią się stoliki i krzesła, przy których spoczniemy podczas konsumpcji, oraz muzyka na żywo. Chcemy tym samym ożywić Rynek Nowomiejski – mówi o nowych inicjatywach Filip Malinowski, pomysłodawca i organizator Wolnego Jarmarku Toruńskiego. Wspomina również o realizacji bardzo nowatorskiego i unikatowego w skali miasta pomysłu – na Kępie Bazarowej utworzono stanowisko czosnku niedźwiedziego będącego pod ochroną. Ma on zarówno właściwości lecznicze, jak i wartość kulinarną.
Produkty, w które zaopatrzymy się na toruńskich jarmarkach, to m.in. warzywa, owoce, przetwory mleczne, wędliny, oleje, soki, sałatki, kiszone ogórki, korniszony, przetwory zbożowe: mąki razowe, kasze, otręby, makarony, kawę orkiszową i wiele innych produktów, a także domowej roboty gotowe przysmaki.

Na naturalnych nawozach też urosną
Na jarmark przy Muzeum Etnograficznym przyjeżdża Mieczysław Babalski, przewodniczący Kujawsko-Pomorskiego Stowarzyszenia Producentów Ekologicznych „Ekołan”, specjalizujący się w ekologicznych makaronach pozyskiwanych z dawnych zbóż: z orkiszu, płaskurki i samopszy. – Proszę sobie wyobrazić, że samopsza ma tylko 12 chromosomów, a wiele innych zbóż powyżej 30. Z banku genów kupujemy 100 nasion. Potrzeba 5-6 lat, żeby obsiać 1 hektar. To uzmysławia, że konwencjonalna produkcja nie mogłaby się na takich zbożach oprzeć. Nie stosujemy żadnych sztucznych nawozów, żadnych środków chemicznych – wyjaśnia Mieczysław Babalski. – Randap, który niszczy chwasty, zawiera glifosat – związek, który nie rozkłada się w glebie. Uderza przede wszystkim w nasz układ moczowy i rozrodczy. 

U gospodarza Marka Niemczyka z Luchowa, który dowozi swoje produkty do Torunia, owoce i warzywa wyrastają i dojrzewają na naturalnych nawozach. Marek Niemczyk: – Nawozy naturalne stosuję od 2000 roku i widzę ogromną różnicę w porównaniu do stosowania chemii syntetycznej – plony od lat mam o wiele stabilniejsze. Pan Marek działa w ramach Rolnictwa Wspieranego przez Społeczność na terenie Bydgoszczy i Piły – można wykupić abonament i w sezonie rolnicy dowożą pod drzwi sezonowe produkty. W Toruniu również działa taka inicjatywa i wielu mieszkańców z niej korzysta. W toruńskich sklepach i na jarmarkach kupimy również produkty Ekologii spod Strzechy. Józef Siadak z Lubicza Dolnego wraz z synem Adamem zajmuje się przetworami. Ich specjalnością są musztardy, chrzany i octy – nie tylko znane nam jabłkowe, ale również kwiatowe i ziołowe. Okazuje się, że ocet można zrobić z kwiatów akacji, magnolii, jaśminowca czy z czarnego bzu. Ten ostatni wymaga czasu – fermentuje około roku. Na ocet balsamiczny przyjdzie czekać przynajmniej cztery lata, ale slow food ma dziś ogromną wartość. Przy tworzeniu produktów Siadakowie korzystają m.in. ze staropolskich receptur i współpracują z prof. Jarosławem Dumanowskim z UMK, historykiem sztuki kulinarnej.
Wysokiej jakości żywność kupimy również z logotypem budyniówki, czyli białej czapki kucharskiej. To znak członkostwa w sieci regionalnej Dziedzictwo Kulinarne Kujawy i Pomorze, należącej do Europejskiej Sieci Regionalnego Dziedzictwa Kulinarnego, która zrzesza 44 regiony Europy z 1530 członkami jest promowanie lokalnych produktów i wytwórców. – O członkostwo mogą ubiegać się firmy, które oferują klientom produkty spożywcze i usługi gastronomiczne z wykorzystaniem przynajmniej 50 procent lokalnego surowca. Z plonów miejscowego rolnika skorzysta lokalna przetwórnia, a produktem końcowym będzie danie przygotowane w restauracji. Żywność członków Sieci musi być wysokiej jakości, nie może zawierać ulepszaczy i utrwalaczy. Mogą do nas przystąpić zarówno wytwórcy i producenci lokalnej żywności, jak i restauratorzy czy gospodarstwa agroturystyczne – informuje Andrzej Żeglarski, podinspektor Departamentu Rolnictwa i Geodezji w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Kujawsko-Pomorskiego. Obecnie do sieci regionalnej należą 54 małe i średnie firmy branży rolno-spożywczej. To producenci i dystrybutorzy żywności – zakłady mięsne, spółdzielnie mleczarskie, producenci wyrobów cukierniczych, makaronów, napojów, olejów, miodów, ale również sprzedawcy hurtowi i detaliczni, restauracje i inne punkty gastronomiczne, gospodarstwa rolne i agroturystyczne.

Hanna Wojtkowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.