
Orienteering, czyli sporty na orientację
Dobra kondycja plus mapa i… adrenalina rośnie. Jeżeli znudziło się komuś klasyczne bieganie czy jeżdżenie na rowerze, może spróbować sprawdzić się w sportach na orientację.
Potrzebne: mapa terenu, włączone myślenie, zamiłowanie do sportu i lasu, bo to najlepszy teren do orienteeringu. Na czym polega sedno dyscypliny? Podczas zawodów na orientację uczestnicy otrzymują szczegółowe mapy terenu, posiadają również kompasy, i w jak najkrótszym czasie muszą pokonać trasę, zaliczając poszczególne punkty kontrolne. Obecność na danym punkcie kontrolnym coraz częściej zapisywana jest na specjalnym chipie, który każdy ze startujących ma przy sobie. Jednym z ciekawych obliczy orienteeringu jest to, że każdy zawodnik do punktów kontrolnych może docierać dowolnie wybraną przez siebie opcją drogi.
Sportami na orientację można się zarazić. – Myślę, że w Toruniu i najbliższych okolicach osób uprawiających orienteering będzie około 200-300 – mówi Waldemar Fijor, prezes toruńskiego Klubu Imprez na Orientację „Skarmat”. – Wiele osób, które uprawiało bieg klasyczny zaczyna biegać na orientację. Dzięki urozmaiceniu, jakim jest mapa, trasa staje się ciekawsza i szybciej mija. To sport na całe życie. Startują w nim bez przeszkód osoby po 70. roku życia. A w Skandynawii, gdzie się narodził, jest kategoria wiekowa nawet dla 90-latków.
Ze względy na długość trasy są sprinty, biegi na średnich dystansach, klasyczne i długodystansowe. Pan Waldemar przygotowuje się do biegu na 50 km urozmaiconego 10-kilometrowym pokonaniem dystansu kajakiem, ale uczestniczył już i w takim, który trwał nieprzerwanie 36 godzin.
Sport dla każdego? Zdecydowanie. W zawodach startują dzieci, młodzież, dorośli, seniorzy. Na orientację mogą być marsze, biegi, jazda na rowerze, na nartach, a także orientacja sportowa niepełnosprawnych. Marsze mają zwykle charakter turystyczno-rekreacyjny i kierują się nieco innymi prawami niż pozostałe odmiany orienteeringu. W Toruniu od 39 lat odbywają się Kopernikańskie Marsze na Orientację. W tym roku wzięło w nich udział około 500 osób.
Bez dokładnej mapy daleko nie pobiegniemy lub nie zajedziemy. Sporządza się je w skali 1:15 000, wtedy 1 cm na mapie odpowiada 150 m w terenie, oraz 1:10 000 – 1 cm to 100 m. Na mapach zaznaczone są szczegóły terenu, które ułatwiają docieranie do kolejnych punktów kontrolnych. Większa część rysunku mapy przedstawia tak zwaną przebieżność lasu – dzięki niej zawodnicy wiedzą, którą drogę wybrać, a które połacie lasu omijać. Kolor biały przedstawia las, przez który bez problemu możemy się poruszać. Żółty kolor oznacza teren otwarty, na przykład łąki czy pola uprawne. Odcienie zielonego informują o gęstości roślinności: ciemnozielony ostrzega, że zieleń może spowolnić nasz bieg nawet o 90 procent. Barwy niebieskie na mapce to woda: strumienie, bagna, jeziora, studnie, hydranty, brązowy informuje o rzeźbie terenu, czyli górkach, obniżeniach, muldach, czarny – pozostałe szczegóły mogące pomóc w dokładnym odnalezieniu się w terenie – drogi, kamienie, paśniki, ambony... Okazuje się, że również kobiety, wbrew stereotypom, świetnie radzą sobie z mapami i nieraz „wymiatają” panów w ich czytaniu.
Zawodnicy wyposażeni w takie źródło informacji o topografii terenu muszą na bieżąco i na szybko przekalkulować, którą drogą do punktu kontrolnego dostaną się najszybciej. – Polska jest cudownym krajem do uprawiania tego sportu, bo mamy piękne tereny. Zaletą orienteeringu jest różnorodność tras, uprawianie go w otoczeniu przyrody, zwykle indywidualnie, uruchamiając strategiczne myślenie. Motywacją jest oczywiście również rywalizacja – mówi Waldemar Fijor, który przygodę ze sportami na orientację rozpoczął 40 lat temu, zaczynając od marszów.
Hanna Wojtkowska