Czy grozi nam drugi Grunwald?

Podczas świąteczno-noworocznej przerwy, tak jak przewidywałem - nudno nie było.




Sejm i Senat obradowały do samego rana zarówno w Wigilię, jak i sylwestra, uchwalając wiele ustaw o świcie. Bój o Trybunał trwa nadal w najlepsze. Od teraz już zupełnie oficjalnie, na ważne stanowiska można będzie, bez konkursów, mianować „przyjaciół królika”. Wykorzystają to zapewne także w samorządach, dzieląc dyrektorskie wakaty po gospodarsku, tylko pośród swoich. Nie pominięto również dzieci, tych sześciolatków-maluszków, wprowadzając elementy walki politycznej do ich tornistra, zamiast obiecanych 500 złotych do portfela ich rodziców. W odnowionych narodowych mediach, panuje atmosfera prawie jak w sierpniu 1939, tuż przed wojną z Hitlerem. Bardzo źle się dzieje, że politycy nakręcają atmosferę rzekomego konfliktu z sąsiadami. Czy to się komuś podoba, czy nie, to wielka gospodarka i strategiczny partner dla naszych producentów. Polacy cenią niemieckie produkty, auta i technologie. Na wakacje latają często z Berlina, a do Ameryk czy Azji z Frankfurtu. Jeżdżąc po Europie, korzystamy z bezpłatnych, niemieckich autostrad. Nie dajmy się wkręcić w konflikt, którego nie ma. To troszkę tak, jak budowanie przez polityków, napięć pomiędzy Toruniem a Bydgoszczą. Zapewniam, że nowy Grunwald nam nie grozi, a Niemcy problem to mają z agresywnymi uchodźcami, a nie z nami.

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.