„O wiele mniej wystarczyłoby nam”, czyli rodzinny projekt muzyczny „Ohej!”
Dużym reggae w duszy gra od ponad 20 lat, dołączyli do nich mali. Projekt muzyczny „Ohej!” to wspólne muzykowanie dorosłych z dziećmi. Ku obopólnej radości. Owocem ich pracy będzie płyta.
Jak narodził się pomysł projektu?
Łukasz Musiał, członek zespołu, autor tekstów i muzyki: - W bardzo naturalny sposób. Znamy się z chłopakami od długiego czasu. Byliśmy związani z zespołami Ave Lion, a potem Parassol. Muzyka w stylistyce reggae towarzyszy nam od ponad 20 lat. Na tej kanwie narodził się w ubiegłym roku pomysł rodzinnego projektu muzycznego. Jako zaprzyjaźnione rodziny spędzaliśmy ze sobą sporo czasu – na domówkach, festiwalach. Dzieci od małego partycypowały w naszych działaniach muzycznych. Pierwsza piosenka „Serce” spodobała się dzieciom i one same chciały kontynuować. Była to z ich strony spontaniczna decyzja. Obecnie mamy siedem utworów. Nasze rodzinne działania wzięły się również z wcześniejszego projektu realizowanego w Toruniu – Stowarzyszenia Rodzina Inspiruje, w który zaangażowane były moja żona i Asia, grająca z nami w Ave Lion.
Teksty przemawiają do dzieci i dorosłych, są bardzo życiowe, jak chociażby w piosenkach „Mniej”, że nie potrzebujemy wiele do szczęścia, czy „Serce” – o wadze miłości między rodzicami, dziećmi, byciu razem, bliskości…
- Tak, dotyczą one przede wszystkim relacji dziecko – rodzic. Pisząc teksty, chcemy oddać widzenie świata z perspektywy najmłodszych, tego, co przeżywają, dlatego rozmawiamy z dziećmi. Teksty są zanurzone w codziennej, rodzinnej rzeczywistości. Życie podsuwa pomysły. Chcemy, żeby nasze utwory były lustrem dla innych rodzin, w których mogą znaleźć wspólny mianownik. Żeby były im bliskie.
Obecnie w zespole występują: Julka, Tobiasz, Lena, ZoJah, Mikołaj, Dawid, Marysia, Marta, Magda i najmłodszy 5-letni Bruno. Co daje radość Wam – dorosłym w pracy z najmłodszymi?
- Bardzo lubimy kontakt ze spontanicznością i dynamiką dzieci. One bardzo mocno czują te piosenki, odnajdują się w tych tekstach, angażują się emocjonalnie. Śpiewanie je cieszy.
A trudności?
- Pewnie dogranie terminu prób, spotkania. Muzykowanie z dziećmi zajmuje czas – czasami kilkanaście razy trzeba przećwiczyć jeden utwór.
Skąd się wzięła nazwa „Ohej!”?
- Stąd, że najmłodszy Bruno wymawiał „h” zamiast „k” i nie potrafił powtórzyć „okej!”.
Kiedy debiut sceniczny?
- Mieliśmy już kilka propozycji wystąpienia na scenie, ale nie byliśmy jeszcze gotowi. Dzieci muszą się oswoić ze sceną, z mikrofonem. W tym roku chcielibyśmy przygotować wszystkie piosenki na płytę i kiedy już będą nagrane, na pewno będziemy je prezentować publiczności.
Hanna Wojtkowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.