Wiele toruńskich zespołów było krok od sukcesu
To kompendium wiedzy o toruńskiej scenie muzycznej w latach 80. i 90. Właśnie powstaje pierwsza w historii naszego miasta publikacja gromadząca wiedzę na temat zespołów z tego przełomowego okresu. Realizacji tego wyzwania podjął się Piotr Lenkiewicz, któremu w duszy gra muzyka – współtwórca i prowadzący program „Muzyczny Kram” w TV Toruń, ale również znany toruński gitarzysta.
Jak to często bywa, wiele dobrych pomysłów rodzi się z własnej pasji i fascynacji. „A jednak coś po nas zostało…(nie)zapomniane historie toruńskich zespołów okresu przełomu” to książka, która pewnie by nie powstała, gdyby nie muzyczne zainteresowania i bycie aktywnym muzykiem samego autora. – Pomysł na taką publikację zrodził się w Telewizji Toruń podczas sezonu ogórkowego, który zwykle dopada dziennikarzy latem. Z Wojtkiem Budnym, z którym wspólnie tworzymy program „Muzyczny Kram”, zastanawialiśmy się, z kim zrobić wywiady. I tak mój kolega odkopał z muzycznego niebytu kilku kolegów, którzy w latach 80. i 90. stawiali w Toruniu pierwsze muzyczne kroki. Kiedy nasi rozmówcy zaczęli snuć opowieści przed kamerami, pomyślałem, że to dobry materiał na książkę – opowiada o narodzinach pomysłu Piotr Lenkiewicz.
Temat okazał się bardzo bogaty. Piotr Lenkiewicz: – Obawiałem się trochę, że tworzenie książki będzie mnie męczyło i polegnę z hagiografią, natomiast wszedłem w zupełnie inny, fascynujący świat. Rozmawiając z muzykami, zacząłem doskonale wczuwać się w klimat tamtego Torunia.
W trakcie poszukiwań toruńskiemu muzykowi udało się dotrzeć do ponad 80 zespołów, które były aktywne w latach 80. i 90. Piotr Lenkiewicz zaznacza, że duża liczba z nich była zespołami, które niektórzy określaliby jako „garażowe” – zakładali je licealiści oraz studenci. Ze względu na brak możliwości promocji czy szerokiego dostępu do studiów nagrań, twórczość większości muzyków tamtego okresu nie została nigdzie utrwalona, a jeżeli to już się udało, to jakość nagrań daleka jest od ideału. Dla nich samych jednak komercjalizacja nie była pierwszoplanowym celem. Niektórzy nawet odrzucali propozycje nagrań w popularnych stacjach radiowych. Bo nadrzędną ideą był wówczas bunt wobec PRL-owskiej rzeczywistości, sprzeciw wobec braku swobody wypowiadania się. Muzyka dawała szansę wykrzyczenia swoich poglądów i emocji. Rozgłos nie miał żadnego znaczenia.
Praca nad gromadzeniem materiałów do książki zaowocowała kilkoma ważnymi wnioskami. Po pierwsze, niemal wszyscy rozmówcy Piotra Lenkiewicza podkreślają, że w Toruniu panowała muzyczna wspólnota. Niezwykłe przyjaźnie zapoczątkowane w młodzieńczych latach w wielu przypadkach trwają do dziś i mają się bardzo dobrze. Po drugie, widać podział, aczkolwiek zupełnie pozbawiony wzajemnej animozji, na zespoły grające w Od Nowie w legendarnej sali prób 011, gdzie rozbrzmiewała muzyka nowofalowa i rockowa, i zespoły tworzące w klubie Agora na Rubinkowie – powstało tam zagłębie muzyki heavymetalowej. – Kolejnym powtarzającym się faktem we wspomnieniach wielu członków zespołów była przypadkowość. Niektóre zespoły, na przykład Stainless, który tworzył świetną muzykę, był o krok od zrobienia ogólnopolskiej kariery. Mieli nagrany materiał, udało się wydać kasetę i następnym krokiem miała być pierwsza płyta CD. Niestety wytwórnia Bass Records, która miała ją wydawać, zbankrutowała. Takich historii w okresie raczkującego w Polsce kapitalizmu było więcej – opowiada autor „A jednak coś po nas zostało…”.
Jaki wpływ miała kultowa, toruńska Republika na muzyków w tamtym okresie? – Toruńskie zespoły koncertujące w innych miastach traktowano z szacunkiem, bo byli „z dobrego miasta”. Duch Republiki zdecydowanie nie deprymował. Zespoły mogły liczyć na pozytywne przyjęcie – wyjaśnia Piotr Lenkiewicz, który osiągnął jeszcze jeden, dosyć nieprzewidywalny sukces. – Podczas wspomnieniowych spotkańz muzykami w niektórych rozmówcach obudziła się nostalgia za minionymi czasami i postanowili wrócić do muzyki!
Publikacja, która ukaże się w lutym, a nad którą prace dobiegną końca w połowie stycznia, będzie się składać z obszernego wstępu autora wraz z historią jego muzycznych pasji, z wywiadów ze znanymi toruńskimi muzykami, m.in. Mariuszem Lubomskim, Grzegorzem Kopcewiczem czy Jackiem Bryndalem, a także dziennikarzami Mariuszem Składanowskim czy Wojtkiem Budnym. Dowiemy się z nich o atmosferze panującej w Toruniu, o ludziach, przyjaźniach… Kolejną ważną częścią publikacji będą informacje o ponad 80 zespołach – czytelnicy dowiedzą się o ich składach, poznają historię danego zespołu, osiągnięcia. Już planowana jest kolejna książka – o dziejach muzyki rozrywkowej w latach 80. i 90., ale już nie w naszym mieście, tylko w województwie kujawsko-pomorskim.
Muzyka dawała wolność, niezgodę, pozwalała wyrażać swoje zdanie, sprzeciw, zaakcentować swoją obecność. Czy dzisiaj muzycy nadal mają o czym śpiewać? Czy nadal jest w nich bunt? – Właśnie takie pytanie zadałem Jackowi Bryndalowi. Odpowiedział, że muzycy zawsze znajdą nowe tematy do tworzenia. Zawszejest coś ważnego do powiedzenia, do podzielenia się z publicznością. Coś, co chce się wykrzyczeć ze sceny – mówi toruński gitarzysta.
Pasjonaci lokalnej muzyki muszą na książkę poczekać do lutego. Na pewno będzie ona ciekawą czytelniczą podróżą przez muzyczne morze (nie)zapomnianych faktów i historii. Tym cenniejszych, że lokalnych.
Hanna Wojtkowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
- Toruński zespół
- toruński artysta
- Muzyczny Kram
- lenkiewicz toruń
- Toronto Toruń
- Toruński tygodnik
- reklama toruń